Skocz do zawartości

Propozycja systemu udziału rolnika w cenie produktu – chcę to z Wami dopracować


Włodzimierz

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Arti
Godzinę temu, Gość ggg napisał:

Włodek zwolnij. 

Jakie media mamy w ręku?

Grupy też dostaliśmy ok.20lat temu.

Socjal media kolego - to jest teraz siła i to każdy ma w ręku!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

CipherEcho dzięki za głos.

Dokładnie o to chodzi: mały procent, ale od każdego to robi wielką różnicę.
To działa wszędzie na świecie: od emerytur, przez BLIK-a, aż po spółdzielcze modele w Holandii czy Danii.

Siła tego systemu polega na tym, że:

to nie są nowe podatki,

to nie są pieniądze dla polityków,

to nie są kredyty,

tylko wspólna skarbonka rolników na konkretne inwestycje.

Cieszę się, że to wyłapałeś, bo to jest fundament: stały odpis = stały kapitał = trwała infrastruktura.

ggg - spokojnie, zwolnię, jak skończymy robotę

Piszesz o mediach i tu doprecyzuję, bo widzę, że to słowo wprowadziło zamieszanie.

Mówiąc „media” miałem na myśli internet, a nie telewizję.
Bo dziś działa to tak:

To, co raz wrzucisz do internetu, zostaje tam na zawsze.
Branżowe portale rolnicze zawsze szukają tematów, które żyją na forach.
A jak środowisko zacznie czymś żyć, to politycy sami będą musieli to podchwytywać.

Nie musimy mieć TVN-u, Polsatu ani radia RMF.
Wystarczy, że IGRIT, nasi ludzie, messenger, grupy i modern internet rozniosą temat, bo teraz zasięg buduje się oddolnie a nie przez telewizor.

Arti, dokładnie o to mi chodziło social media to dziś największa dźwignia, jaką ma zwykły człowiek.

fora → grupy FB → Messenger → WhatsApp → artykuły branżowe.

Masz rację tak się dzisiaj buduje presję i widoczność, nie przez papierowe media.

A co do tempa tak, trzymam rytm.

W niedziele minął nasz deadline.
Od poniedziałku to już zadanie dla ambasadorów IGRIT, żeby pomysły rozchodziły się szerzej.

Pracujemy dalej, bo atmosfera na rynku rolnym jest jak żywy ogień
i jeśli nie będziemy działać szybko, to inni podejmą decyzje za nas.
A tego nikt tu chyba nie chce.

Co do „grup 20 lat temu”…

To, co wtedy dostaliśmy, to nie były grupy
to była bieda w papierowym pudełku.

Dzisiaj mamy:

ARiMR czyli agencje płatniczą
numery identyfikacyjne
przelewy automatyczne
teleinformatykę
algorytmy
cyfrowe głosowania i ankiety
realny kapitał z odpisów

To jest inna epoka.

Tamte grupy były jak rower z PRL.
My chcemy zbudować rolniczy TIR z autopilotem.
Nie ma czego porównywać.

Cel nadal jest ten sam:

Polska ma mieć swoje silosy, swoje sortownie, swoje terminale i swoją decyzyjność.
Albo my to zrobimy, albo zrobią za nas Holendrzy, Niemcy, Francuzi lub Ukraińcy, bo u nich takie duże organizacje już działają. Oni od lat eksportują duże wolumeny na cały świat. My mamy wszędzie wąskie gardła, które potrafią tylko głośno krzyczeć a nie wspólnie działać.

A ja trzymam się planu.

Robię to, co postanowiłem i robię z nawiązką.

Bo albo teraz weźmiemy sprawy w swoje ręce,
albo będziemy oglądać plecy innych przez kolejne 20 lat.

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Gosia

Widzę, że o dziwo temat ciągle żyje mimo wszem obecnego polskiego hejtu. Grupy jak juz pisałam to wspaniala idea ale wiem jak ciężko dogadać sie w rodzinie i znajomych a jak do tego dojdą obcy ludzie to bedzie kompletny ambaras. Każdy myśli tylko o sobie. W słabym roku będą żądać zbytu i ceny a w dobrym będą kombinować na boku. Nie wyobrażam sobie pogodzić interesy wszystkich naraz. Przymus o którym mówisz może być tylko wtedy kiedy będziemy mieć poparcie UE dla tego pomysłu w przeciwnym wypadku storpedują to szybciej niż myślisz. Chcę Ci pomóc w tym co robisz ale zejdź na ziemię. Po drodze może tyle nie wyjść. Potrzebujemy wędki o której mówisz ale na naszym stawię ryby nie biorą. Daj nam więcej argumentów albo lepszego robaka na haczyk.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam ponownie,

Gosia, napiszę Ci coś szczerze, po ludzku.
Bo to, co poruszyłaś, to jest sedno sprawy - natura człowieka i natura wspólnoty.
I ja też mam takie same obawy jak Ty.

Tylko widzisz…
jest takie stare powiedzenie:

„Nic tak nie łączy ludzi, jak wspólny wróg.”

I my dziś tego wroga nie musimy sobie wymyślać.
On stoi przed nami od lat: niskie ceny, import, pośrednicy, brak narzędzi, rozdrobnienie i to, że każdy pracuje osobno, a konkurujemy z blokami, które działają jak armie.

Jest taka opowieść, którą zna każdy nawet jak nie chodził do kościoła.

Książka wydana w największej liczbie egzemplarzy na świecie.
Historia ludzi, którzy przez lata pracowali dla obcych.
Którym obiecano wolność, ale jak przyszło do drogi, to się okazało, że:

·        jedni nie wierzyli,

·        drudzy narzekali,

·        trzeci wątpili,

·        a czwartym było dobrze tak, jak było, bo „przynajmniej mieli spokój”.

Brzmi znajomo?

I teraz najlepsze:

Ta droga mogła zająć kilka tygodni, a zajęła 40 lat.
Dlaczego?
Bo jak głosi ta metafora trzeba było poczekać, aż wymrą wszyscy, którzy pamiętali niewolę.
Bo jak ktoś znał tylko bat nad głową, to jak miał zbudować wolność?

I teraz uwaga, bo tu jest nasza sytuacja:

My też przez 40 lat nosiliśmy w sobie strach przed wspólnotą.

Nie dlatego, że jesteśmy źli.
Ale dlatego, że:

·        za komuny spółdzielnie były obowiązkowe,(fałszywe, patologiczne)

·        państwo było jak faraon kazało, brało i wymagało

·        ludzie kojarzyli wspólne działania wyłącznie z przymusem i kontrolą.

I słusznie to pamiętamy to była trauma.

Tylko popatrz teraz na datę.

1989 + 40 lat = 2029

Dokładnie ten moment, w którym jeśli trzymać się metafory
zaczyna się „nowa ziemia”, nowe pokolenie, nowa mentalność.

My jesteśmy pierwszą generacją rolników, która naprawdę ma szansę „przejść przez morze”, bo technologia nam je rozstępuje.

Mamy:

·        internet,

·        PUE ARiMR,

·        split payment,

·        szybkie przelewy,

·        cyfrowe rejestry,

·        e-dokumenty,

·        możliwość automatycznych odpisów,

·        narzędzia kontroli łańcucha dostaw.

To jest nasze rozstąpienie morza kiedyś takie rzeczy były niewykonalne na papierze, dziś to kwestia algorytmu i API.

I co najważniejsze:

Nie mamy już nad sobą faraona.
Nie ma bata, obowiązkowych dostaw, przymusu państwowego, kartek ani komisarzy.

Mamy tylko trudny rynek ale to nie jest wróg, którego trzeba się bać.
To jest wróg, którego da się pokonać narzędziami, jeśli te narzędzia stworzymy wspólnie.

I to jest cała różnica.

Mówisz: „Ludzie nie potrafią się dogadać.”

Prawda.
Ale ludzie potrzebują RAM czyli zasad gry, systemu, który wymusza współpracę.

Bez RAM:

·        jedni kombinują,

·        drudzy narzekają,

·        trzeci robią swoje,

·        a wspólnego efektu brak.

Dlatego pomysł z odpisem nie jest o dobrowolności tylko o systemie.
Bo system wyrównuje charakter ludzi.

Tak jak KRUS.
Tak jak ZUS.
Tak jak dopłaty.
Tak jak zgłoszenia bydła.

Nikt tego nie lubi, ale każdy to robi, bo tak działa państwo.
I dzięki temu:

·        chorzy mają leczenie,

·        emeryci mają emeryturę,

·        rolnicy mają dopłaty,

·        zwierzęta są kontrolowane.

I tu jest klucz: nie prosimy o łaskę.

Tworzymy narzędzie.

I druga sprawa, bo to ważne:

Mówiłaś, że „na naszym stawie ryby nie biorą”.

Gosia, bo łowimy:

·        bez spławika,

·        bez żyłki,

·        bez robaka,

·        bez łódki,

·        bez echosondy,

·        i jeszcze mamy dookoła 20 osób, które rzucają kamienie do wody.

System PBR i system A–F to nie są ryby.
To są:

·        wędki,

·        łódki,

·        sonary,

·        przynęty,

·        mapy rybackie.

A nie kolejna obietnica, że „może kiedyś będzie lepiej”.

A co do UE

Masz rację:
UE może storpedować głupie pomysły.
Ale PBR to nie socjalizm, tylko wspólny fundusz inwestycyjny rolników.
A to w UE jest nie tylko dopuszczalne to jest wręcz wspierane.

Holendrzy mają to od 70 lat.
Francuzi od 50.
Włosi od 40.

I nikt im tego nie blokuje.

Podsumuję tak:

My tu nie budujemy jednej spółdzielni.
My budujemy:

·        nowy sposób myślenia,

·        nową narrację,

·        nowe narzędzia,

·        nową wspólnotę kapitałową,

·        nowy sposób budowania infrastruktury,

·        nowy standard działania rolnictwa w Polsce.

Nie Mojżesza Ci trzeba.
Nie proroka.
Nie guru.

Trzeba:

·        mądrej idei,

·        jasno postawionych ram,

·        argumentów,

·        narzędzi,

·        i rozmowy.

I właśnie to tu robimy.

Jeśli mamy wroga (niskie ceny, import, brak infrastruktury)
to jak mówi przysłowie
nic tak nie łączy ludzi, jak wspólny wróg.

I może właśnie dlatego to jest TEN moment,
żeby po 40 latach wejść w „nową ziemię”
ale nie biblijną, tylko gospodarczą.

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak, czytam tu Was od dawna, mało się odzywam, bo swoje już widziałem i niewiele rzeczy potrafi mnie jeszcze zaskoczyć, ale to co Włodek napisał z tą całą pustynią, faraonem i rozstąpieniem morza to mnie pierwszy raz od wielu lat zatrzymało przy ekranie na dłużej. Człowiek nagle widzi, że to nie jest jakieś gadanie o spółdzielniach jak za dawnych czasów, tylko zupełnie nowe myślenie, na dzisiejsze realia, na nasze problemy. I powiem Wam, że ja, który zawsze byłem ostrożny i sceptyczny, pierwszy raz od dawna mam wrażenie, że ktoś ujął to wszystko tak, że nawet stary chłop potrafi zrozumieć, o co w tym chodzi. Rzadko mi się zdarza, żebym pomyślał, że może jednak jeszcze można coś w tej branży odmienić, ale po tym wpisie mam takie wrażenie, że jeśli gdzieś jest iskra, to tu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też swoje przeżyłem i też mało może mnie zaskoczyć. Mam do Włodzimierza pełen szacunek i kibicuję, żeby się udało. Jak coś, postaram się pomóc. Jest tylko problem, że nie stąpa twardo po ziemi, jest niepoprawnym optymistą. A ten ostatni wpis, to jakbym słuchał guru jakiejś sekty, czy też coś w stylu :"wicie, rozumicie". Sorry Włodek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Łukasz kujawy

Włodek Twój wpis bardzo mnie poruszył nie wiem teraz czy mam siedzieć, wstać czy położyć się. Wszyscy mamy swoje uprzedzenia i doświadczenia. Wszyscy jesteśmy ludźmi i popełniamy błędy ale wolę jak to się mówi z Tobą stracić niż z innymi zyskać. Wiem, że to będzie niesamowicie trudne ale najpierw do tych wszystkich pomysłów my musimy przekonać się sami a dopiero później będzie trzeba o to walczyć wyżej. Będę ambasadorem tych pomysłów choć nie wiem od czego zacząć i co z tego wyjdzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Panowie i Panie, odpowiem hurtowo, bo każde z Was dotknęło ważnej sprawy.

Stary Wygo - dziękuję.
Wbrew pozorom to, co napisałeś, jest ważniejsze niż wszystkie moje metafory razem wzięte. Bo jeśli ktoś z Twoim doświadczeniem mówi „tu jest iskra”, to znaczy, że nie gadamy o marzeniach, tylko o kierunku, który ma sens.

ggg i tu Ci powiem szczerze: dobrze, że mnie sprowadzasz na ziemię.
Wolę tysiąc razy takie „hej, uważaj”, niż sztuczne klepanie po plecach.
A rozstąpienie morza to tylko metafora jednego zjawiska:
czasem historia pęka w pół i robi się przejście tam, gdzie go wcześniej nie było.
Tu nie ma żadnej „sekty” są tylko ludzie, którzy pierwszy raz od lat zaczęli myśleć wspólnie, a nie przeciwko sobie.
I to jest ten prawdziwy „cud”.

A teraz do rzeczy najważniejszej.

Gosia, Łukasz i wszyscy sceptycy spółdzielni:
Macie rację, że stare grupy i dawna spółdzielczość miały swoje choroby: konflikty, kombinacje, różne interesy. Ale to były modele rodem z XX wieku.

Na Zachodzie też tak zaczynali.

Tylko że tam minęło 40–60 lat, zanim to się skonsolidowało do kilku dużych organizacji, które dzisiaj kontrolują rynek:

·        we Francji z tysięcy spółdzielni zostało kilkanaście dużych,

·        w Danii powstał Danish Crown czyli jedna potężna spółdzielnia, która trzyma cały eksport wieprzowiny,

·        Holandia ma kilka grup, a nie tysiąc, ale to te kilka steruje całą Europą.

My nie mamy 40 lat, żeby powtórzyć ich drogę.
I nie stać nas na powtarzanie cudzego błędów.

Dlatego potrzebne jest coś, co ja nazywam roboczo:

Spółdzielczość 3.0

Nie taka jak za PRL-u.
Nie taka jak w małych polskich grupach.
Tylko taka, która:

·        buduje kapitał automatycznie,

·        ma jedną wspólną kasę dla gminy/powiatu/województwa,

·        nie wymaga zgody 20 rolników przy stole,

·        nie jest oparta na „czy się dogadamy?”,

·        działa cyfrowo, przez ARiMR i algorytm,

·        nie generuje ryzyka dla gospodarstw (brak hipotek na majątku rolnika)

·        opiera się na głosach tysięcy, nie kilku osób.

To jest przeskok o cały etap tak jak Polska w bankowości nie budowała systemu z lat 60., tylko od razu weszła w XXI wiek.

I tutaj wróciłbym jeszcze do metafory pustyni, ale już bez patosu:
minęło 36 lat od upadku PRL-u.
Za trzy lata będziemy mieli nasze „rolnicze 40 lat wędrówki”.
Może to jest właśnie dobry moment, żeby raz na zawsze zamknąć stare spółdzielnie w muzeum, a zacząć budować coś nowego, nowoczesnego i wspólnego.

Bo jeśli cud ma się wydarzyć, to nie na niebie, tylko w systemie, w algorytmie i w głowach.

I widzę, że tu na forum on właśnie się zaczął.

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Dobra moi drodzy, zgodnie z planem czas zrobić mały krok w stronę konkretów.

Mamy gotową, krótką ankietę dotyczącą tego, o czym tu dyskutujemy od kilku dni czyli system A–F, „+”, import, kierunki zmian.
Nic skomplikowanego, kilka pytań. Zrobiłem to po konsultacjach i z socjologiem, i z moderacją forum.

Link do ankiety:
https://forms.gle/PZV2xy6Bi99aH2Fv6

Wypełnienie zajmuje mniej niż minutę.
Każdy głos jest ważny im więcej opinii zbierzemy, tym mocniejszy sygnał pójdzie dalej.

Krótka techniczna uwaga o anonimowości

Jeśli macie w przeglądarce zalogowane konto Google, formularz może Wam pokazać Wasz adres e-mail.
To widzicie tylko Wy.
Google Forms pokazuje to wyłącznie użytkownikowi autor ankiety nie widzi żadnych maili, a sama ankieta nie zbiera żadnych danych osobowych.

Ankieta jest w 100% anonimowa.

Dlaczego ankieta?

Bo chcemy iść do przodu z konkretnymi wnioskami, a nie tylko dyskusją.
Wątek żyje, temat się niesamowicie rozwinął, padło wiele wartościowych opinii, ale teraz czas na szybki, zwięzły sygnał od Was co popieracie, co nie, gdzie są granice, a gdzie szanse.

Proszę: kliknijcie, odpowiedzcie i podajcie link dalej w swoim otoczeniu.
Niech ten wątek zostanie przykładem, że rolnicy potrafią rozmawiać merytorycznie, ustalać wspólne cele i budować coś większego niż pojedyncze gospodarstwo.

Zróbcie to proszę na spokojnie, przy kawie, przy śniadaniu, albo w klimacie jutrzejszego dnia jako
„mikołajkowy prezent dla polskiego rolnictwa”

Dlaczego to ważne?
Bo jak chcemy kiedyś pójść z tym do ministerstwa, do izb rolniczych czy do mediów, to musimy mieć liczby, a nie tylko pomysły.
A liczby biorą się z Waszych opinii.

To nie jest żadna deklaracja członkostwa, żadna obietnica tylko sygnał:
„tak uważam” albo „uważam inaczej”.

Każdy głos jest ważny.
Każdy również ten sceptyczny.

Dzięki wszystkim za to, co już tu wypracowaliśmy.
A ankieta to będzie nasz pierwszy „twardy” krok w stronę tego, żeby te pomysły przestały być tylko wpisami na forum, a zaczęły być realnym projektem.

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drodzy forumowicze!

Jako portal IGRIT.PL skutecznie nawiązaliśmy kontakt z obecnym kierownictwem Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, przekazując zamysł, ideę systemu FairFarm - czyli informowania konsumenta, o udziale rolnika w cenie produktu (warzywa, owoce). To pierwszy nasz kontakt w tej sprawie z MRiRW w tej sprawie, będziemy czekać na informację zwrotną, jeśli taka będzie - poinformujemy Was o tym fakcie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Dziękuję wszystkim za głosy zarówno te pełne entuzjazmu, jak i te sceptyczne. Jedne i drugie są nam potrzebne, bo ten projekt nie ma być „na wiarę”, tylko na rozum i doświadczenie. Najtrudniej nie jest dziś przekonać polityków czy media ale najtrudniej jest przekonać samych siebie, a to właśnie teraz robimy.

Chcę też jasno odnieść się do kwestii dumpingu nie akceptujemy go i nie możemy go dalej zamiatać pod dywan. Właśnie dlatego powstał system A–F i pozostałe pomysły, bo one wprost uderzają w mechanizmy, które dumping dziś umożliwiają: brak przejrzystości, brak informacji dla konsumenta i brak realnej pozycji negocjacyjnej rolnika. To nie jest jeden magiczny guzik, który wszystko rozwiąże, ale to są konkretne narzędzia do walki z tym zjawiskiem.

I tu bardzo ważna sprawa: jeśli macie mocne argumenty „na nie” to wrzucajcie je wprost na forum. Nie zamiatajmy trudnych tematów pod dywan. Każdy sensowny kontrargument to dla nas szansa, żeby coś poprawić, doprecyzować albo wzmocnić. Spróbujemy na wszystko odpowiedzieć razem, spokojnie i rzeczowo.

Ogromne podziękowania należą się Sebastianowi za to, że jako IGRIT wziął ten temat na siebie i wyniósł go poziom wyżej. To jest dokładnie to, o co chodziło od początku żeby te pomysły nie zostały tylko na forum, ale zaczęły normalnie funkcjonować w przestrzeni publicznej.

Nie łudzę się, że wszystko da się wdrożyć szybko i bez oporu. Jedne pomysły są prostsze, inne trudniejsze, jedne do zrobienia szybciej, inne wymagają czasu i szerokiej zgody. Dlatego od początku mówimy o kilku równoległych kierunkach działania i nie stawiamy wszystkiego na jedną kartę.

Bardzo proszę: rozmawiajcie o tym między sobą w swoich środowiskach. Jedni z rolnikami, inni z konsumentami. Sprawdzajcie, co ludzie o tym myślą, gdzie widzą sens, a gdzie mają obawy. To jest dziś dla nas najcenniejsza wiedza.

Ja trzymam się planu i będę go realizował krok po kroku. Najlepiej oczywiście razem, bo tylko razem ten temat ma realną siłę.

Na koniec bardzo proszę też o udział w ankiecie, którą uruchomiliśmy to dla nas ważne narzędzie, żeby zobaczyć, jak te pomysły są odbierane nie tylko przez najbardziej aktywnych, ale przez całe środowisko. Ankieta jest anonimowa, zajmuje dosłownie chwilę, a jej wyniki pokażą nam, w którą stronę realnie mamy iść. Każdy głos ma znaczenie zarówno „za”, jak i krytyczny.

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Długo myślałam o tym co napisałeś i rzeczywiście potrzebujemy cudu na polskiej wsi. Myślę, ze system odpisu od faktury 112 należałoby jednak zmodyfikować żeby połowę odpisu płacił rolnik a połowę kupujący płody rolne. Moze jakby rolnik dał 2 %, kupujący 2% i do tego państwo by coś dołożyło i UE cos by dołożyło to naprawdę możnaby bylo w dość szybkim czasie w sposób trwały pomóc polskiemu rolnictwu. Przecież na takiej konsolidacji polskich rolników skorzystali by kupujący, eksporterzy ale co najważniejsze konsumenci. Zgadzam się, że bez uregulowania sytuacji na rynku zbóż i przemysłowych nie da sie zrobić postępu na rynku warzyw ale myślę też, że dla pomysłów z tego forum lobbing w ministerstwie rolnictwa to może być mało. Warto żebyśmy mieli poparcie albo chociaż brak sprzeciwu z Brukseli. Może zrobię jakieś plakaty z naszymi postulatami na nadchodzące rolnicze protesty ale jak lobbować wyżej to nie wiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość rolnik321

Ten fundusz promocji żywności to idzie na przeżarcie przez działaczy partyjnych na dożynkach i i tym podobnych imprezach oni się tam stołują za nasze pieniądze wiec żadnego potrącania z naszych faktur a tym bardziej jeszcze zwiększanie żaden rolnik jeszcze na tym nie skorzystał i jak zwiększycie z 1 % na 2 % to oni się tylko bardziej najedzą za wasze ciężko zarobione pieniądze, sami chcecie sobie jeszcze więcej potrącać z własnych pieniędzy ludzie opanujecie sie !!!!!  Tak jak w tym roku cebula 0,30 i niby jeszcze ja mam tego dokładać to tych pasibrzuchów, te pieniądze nigdy nie szły na żadną promocje to jest ściema i okradanie rolnika!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brawo dla 321!!!! Już na początku prosiłem o wskazanie efektu działania takiego funduszu promocji i cisza. 1% to jest absolutny max., a nie 4%.  0,5% jest ok. W skali kraju grosz niemały.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Łukasz kujawy

Z tego co kojarzę to obecnie na fundusz promocji idzie 0,1 % z faktury, czyli grosze. Jeśli chodzi o procent od faktury to czy to będzie 1-2 czy 5% nie wiem ale wiem, że dla realnej poprawy w rolnictwie potrzebne są miliardy złotych a nie dziesiątki milionów. Jeśli rolnicy mają zarabiać nie tylko na produkcji ale na udziale w handlu czy przetwórstwie to nie wystarczy żeby każdy dał po 10 zł na rok. We francji rolnicy są współwłaścicielami Credit Agricola w danii rolnicy maja np Danish Crown. Proste pytanie jak będziesz miał 100 zł na lokacie to ile na rok zarobisz? a jak na lokacie będzie 100000 zł to już coś wpadnie a nie grosze. Jeżeli nikt nie chcę być członkiem grupy czy też spółdzielni (a to jest jedyna możliwość na zbudowanie rolniczego kapitału i przewagi na rynku) to trzeba zgodnie z pomysłami w tym wątku wcielić wszystkich bez wyjątku do jednej dużej narodowej grupy producenckiej. Pomysły są dobre warte rozważenia ale jest też potrzeba dopracować szczegóły. Widzę sens współnego działania bo naszę polskie gospodarstwa które mają po 30 czy nawet 100 ha nie mają na dłuższą metę szans z konkurencją europejską czy to z niemiec i francji czy też dalej ukrainy i mersocuru. Teraz jest czas żeby dogadać się miedzy sobą bo za chwilę molochy z wschodu czy też południa rozjadą nas swoim walcem. Nie jestem do tego wszystkiego przekonany na 100% ale stety czy niestety innej opcji nie ma!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Powiem tak te ostatnie wpisy bardzo dobrze pokazują, że dotykamy tematu wrażliwego i prawdziwego, bo pojawiły się emocje, obawy i konkretne kontrargumenty. I bardzo dobrze, bo tylko wtedy da się coś sensownego dopracować.

Gosiu dziękuję za tę propozycję podziału odpisu rolnik–kupujący–państwo–UE. To jest dokładnie ten kierunek, w którym ta koncepcja powinna ewoluować. Ja od początku mówiłem, że 112 to jest szkic, a nie gotowa ustawa. Jeśli część ciężaru miałaby być po stronie kupujących, a część realnie dołożyłoby państwo i Bruksela to ten system staje się lżejszy dla rolnika i dużo bardziej realny politycznie. Plakaty na protesty? To już jest konkret, nie teoria.

Rolnik321 i ggg rozumiem waszą złość na to, co się dziś dzieje z różnymi funduszami promocji. Wielu z nas ma poczucie, że te pieniądze „gdzieś giną” i nie wracają realnie do producenta. I tu stawiam sprawę jasno:
jeżeli jakikolwiek system ma powstać, to tylko taki, w którym rolnik widzi pieniądz, inwestycję i efekt czarno na białym.
Bez przejrzystości, bez rozliczalności i bez realnych aktywów (silosy, sortownie, terminale) nie ma mowy, żeby kogokolwiek przekonywać do jakichkolwiek potrąceń. Tu się z Wami w 100% zgadzam.

Łukasz bardzo trafnie to ujął: groszami nie zbudujemy przewagi rynkowej. Jeśli mamy mówić o realnym udziale w handlu, przetwórstwie i eksporcie, to mówimy o miliardach w skali kraju, a nie o symbolicznych kwotach. I tu też nie ma sprzeczności z obawami bo właśnie dlatego ten system musi być:

  • obowiązkowy,
  • transparentny,
  • inwestycyjny, a nie „do przejedzenia”.

I jeszcze jedno, bardzo ważne:
Nikt tu nikogo do niczego dziś nie zmusza.
My jesteśmy na etapie szukania najlepszego możliwego modelu, który:

  • da rolnikom realną siłę,
  • nie powtórzy patologii znanych z przeszłości,
  • nie będzie kolejnym „podatkiem bez efektu”.

To, że są różnice zdań co do procentów, źródeł finansowania i roli państwa, jest normalne. Od tego jest właśnie ta dyskusja.

Jedno chyba już wszyscy czujemy podobnie:
w pojedynkę daleko nie zajedziemy a rynek nie będzie na nas czekał.

Dlatego ja nie zamykam żadnej drogi:

  • ani wariantu z większym udziałem państwa,
  • ani z udziałem kupujących,
  • ani z mniejszym procentem na start,
  • ani z etapowym wdrażaniem.

To wszystko jest do poukładania. Najważniejsze, że rozmawiamy konkretnie, a nie rzucamy hasłami.

Chciałbym żebyśmy pomyśleli też o skali kapitału.
Żeby realnie ruszyć z klastrami warzywnymi, terminalem, logistyką i infrastrukturą, potrzebujemy rocznie minimum 0,5–1 miliarda złotych. Tyle, i ani złotówki mniej. Mniejsze kwoty niczego nie zmienią, tak jak „fundusz promocji” z 0,1% nic nie zmienił przez 20 lat.
Ale właśnie dlatego nasz system ma sens, bo te pieniądze nie idą w próżnię, tylko każdy rolnik widzi swoje środki na własnym PUE ARiMR, w konkretnych „szufladach” gminy, powiatu i województwa.

To jest pierwszy raz w historii, kiedy kapitał rolniczy byłby:

  • widoczny,
  • policzalny,
  • zebrany wspólnie,
  • i demokratycznie wydawany.
    Każdy z nas: mały, średni, duży ma jeden numer ARiMR = jeden głos, a decyzje zapadają u nas, a nie przy biurkach, gdzie nikt nie zna realiów gospodarstwa.
    Jeśli mamy coś zbudować, to tylko tak: transparentnie, wspólnie i w skali, która naprawdę zmienia układ sił.

I jeszcze jedna rzecz, która może wielu osobom zmienić spojrzenie na ten system. Te pieniądze nie muszą być tylko „wrzucane w beton i blachę”. Jeśli powstaną sortownie, terminale, chłodnie, huby, udziały w handlu czy eksporcie, to one mogą generować zyski. I wtedy są tylko dwa uczciwe kierunki: albo te zyski są dalej reinwestowane, żeby wzmacniać kolejne ogniwa, albo po jakimś czasie wracają do rolników jako realny dochód dokładnie jak dywidenda z akcji.
Czyli rolnik nie tylko zarabia na produkcji, ale zaczyna zarabiać także na obrocie, logistyce i eksporcie, a nie tylko na tym, co urośnie na polu. I to jest prawdziwa zmiana gry.

Idźmy dalej, ale z głową.
I dzięki za każdy szczery głos nawet ten najostrzejszy.

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Publikujesz jako gość. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...