Witam,
Szok to byl na Filipinach gdzie w kraju tzw. trzeciego swiata ludzie za 1 kg cebuli w detalu muszą placic ponad 10 dolarów czyli wiecej niz sa w stanie zarobic przez caly dzien pracy. W europie nie ma szans na to żeby za 1 kg cebuli w detalu bylo trzeba płacić minimalna stawke godzinową w danym kraju czyli w przeliczeniu na złotówki 30 do 50 zl za godzinę.
Szok byl jak prosto z pola za hiszpana dostawało się 1,5 zl przy plonie 65 ton z ha dalo to przychód rzędu okolo 100 tys z ha. Teraz gdy w handlu sa rijnsburgery ktore daly srednio 30 ton z ha to cena 3,5 zl za luz daje dopiero to co hiszpan prosto z pola, a gdzie tu należna korzyść dla rolnika ktory zaryzykowal przechowywanie, stracił okolo 10 procent masy surowca, poniosl koszty wentylacji i amortyzacji budynkow. Na ten moment nie ma rewelacji. Dopiero gdy za rijnsburgery dostanie sie 2 razy lepiej niz za hiszpana prosto z pola(hiszpan luz na tir) to bedziemy mogli mowic o tym że to jest godziwa cena w porownaniu z wczesniej oferowanymi.
Oczywiscie malo które cebule dotrwają do końca maja i nie ma co czekac w nieskończoność z slabym towarem. Jeżeli ktoś chce kupić tanio cebule to niech wymusi niską cene na Holendrach i Niemcach a nie na Polakach.
Konsumenci dadzą radę zaplacic 15 czy 20 zl za 1 kg cebuli przez 3 miesiące. Pozniej sobie wszyscy to odbija.
Obecnie w Polsce roczne spozycie cebuli na jednego mieszkanca wynosi 8 kg wiec przez jeden kwartał czyli 3 miesiace średnio zjada 2 kg tak wiec to nie sa duze ilosci i ceny. Jezeli za te 2 kg cebuli zjadane przez caly kwartał konsument zaplaci 40 zł a nie 10 zl jak wczesniej to nic zlego mu sie nie stanie.
A jesli komu drogo to niech nie je cebuli i niech innym nie psuje interesu.
Pozdro