Skocz do zawartości

Włodzimierz

Forumowicze
  • Liczba zawartości

    132
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    16

Zawartość dodana przez Włodzimierz

  1. Witam, Dobra moi drodzy, zgodnie z planem czas zrobić mały krok w stronę konkretów. Mamy gotową, krótką ankietę dotyczącą tego, o czym tu dyskutujemy od kilku dni czyli system A–F, „+”, import, kierunki zmian. Nic skomplikowanego, kilka pytań. Zrobiłem to po konsultacjach i z socjologiem, i z moderacją forum. Link do ankiety: https://forms.gle/PZV2xy6Bi99aH2Fv6 Wypełnienie zajmuje mniej niż minutę. Każdy głos jest ważny im więcej opinii zbierzemy, tym mocniejszy sygnał pójdzie dalej. Krótka techniczna uwaga o anonimowości Jeśli macie w przeglądarce zalogowane konto Google, formularz może Wam pokazać Wasz adres e-mail. To widzicie tylko Wy. Google Forms pokazuje to wyłącznie użytkownikowi autor ankiety nie widzi żadnych maili, a sama ankieta nie zbiera żadnych danych osobowych. Ankieta jest w 100% anonimowa. Dlaczego ankieta? Bo chcemy iść do przodu z konkretnymi wnioskami, a nie tylko dyskusją. Wątek żyje, temat się niesamowicie rozwinął, padło wiele wartościowych opinii, ale teraz czas na szybki, zwięzły sygnał od Was co popieracie, co nie, gdzie są granice, a gdzie szanse. Proszę: kliknijcie, odpowiedzcie i podajcie link dalej w swoim otoczeniu. Niech ten wątek zostanie przykładem, że rolnicy potrafią rozmawiać merytorycznie, ustalać wspólne cele i budować coś większego niż pojedyncze gospodarstwo. Zróbcie to proszę na spokojnie, przy kawie, przy śniadaniu, albo w klimacie jutrzejszego dnia jako „mikołajkowy prezent dla polskiego rolnictwa” Dlaczego to ważne? Bo jak chcemy kiedyś pójść z tym do ministerstwa, do izb rolniczych czy do mediów, to musimy mieć liczby, a nie tylko pomysły. A liczby biorą się z Waszych opinii. To nie jest żadna deklaracja członkostwa, żadna obietnica tylko sygnał: „tak uważam” albo „uważam inaczej”. Każdy głos jest ważny. Każdy również ten sceptyczny. Dzięki wszystkim za to, co już tu wypracowaliśmy. A ankieta to będzie nasz pierwszy „twardy” krok w stronę tego, żeby te pomysły przestały być tylko wpisami na forum, a zaczęły być realnym projektem. Pozdro
  2. Witam, Panowie i Panie, odpowiem hurtowo, bo każde z Was dotknęło ważnej sprawy. Stary Wygo - dziękuję. Wbrew pozorom to, co napisałeś, jest ważniejsze niż wszystkie moje metafory razem wzięte. Bo jeśli ktoś z Twoim doświadczeniem mówi „tu jest iskra”, to znaczy, że nie gadamy o marzeniach, tylko o kierunku, który ma sens. ggg i tu Ci powiem szczerze: dobrze, że mnie sprowadzasz na ziemię. Wolę tysiąc razy takie „hej, uważaj”, niż sztuczne klepanie po plecach. A rozstąpienie morza to tylko metafora jednego zjawiska: czasem historia pęka w pół i robi się przejście tam, gdzie go wcześniej nie było. Tu nie ma żadnej „sekty” są tylko ludzie, którzy pierwszy raz od lat zaczęli myśleć wspólnie, a nie przeciwko sobie. I to jest ten prawdziwy „cud”. A teraz do rzeczy najważniejszej. Gosia, Łukasz i wszyscy sceptycy spółdzielni: Macie rację, że stare grupy i dawna spółdzielczość miały swoje choroby: konflikty, kombinacje, różne interesy. Ale to były modele rodem z XX wieku. Na Zachodzie też tak zaczynali. Tylko że tam minęło 40–60 lat, zanim to się skonsolidowało do kilku dużych organizacji, które dzisiaj kontrolują rynek: · we Francji z tysięcy spółdzielni zostało kilkanaście dużych, · w Danii powstał Danish Crown czyli jedna potężna spółdzielnia, która trzyma cały eksport wieprzowiny, · Holandia ma kilka grup, a nie tysiąc, ale to te kilka steruje całą Europą. My nie mamy 40 lat, żeby powtórzyć ich drogę. I nie stać nas na powtarzanie cudzego błędów. Dlatego potrzebne jest coś, co ja nazywam roboczo: Spółdzielczość 3.0 Nie taka jak za PRL-u. Nie taka jak w małych polskich grupach. Tylko taka, która: · buduje kapitał automatycznie, · ma jedną wspólną kasę dla gminy/powiatu/województwa, · nie wymaga zgody 20 rolników przy stole, · nie jest oparta na „czy się dogadamy?”, · działa cyfrowo, przez ARiMR i algorytm, · nie generuje ryzyka dla gospodarstw (brak hipotek na majątku rolnika) · opiera się na głosach tysięcy, nie kilku osób. To jest przeskok o cały etap tak jak Polska w bankowości nie budowała systemu z lat 60., tylko od razu weszła w XXI wiek. I tutaj wróciłbym jeszcze do metafory pustyni, ale już bez patosu: minęło 36 lat od upadku PRL-u. Za trzy lata będziemy mieli nasze „rolnicze 40 lat wędrówki”. Może to jest właśnie dobry moment, żeby raz na zawsze zamknąć stare spółdzielnie w muzeum, a zacząć budować coś nowego, nowoczesnego i wspólnego. Bo jeśli cud ma się wydarzyć, to nie na niebie, tylko w systemie, w algorytmie i w głowach. I widzę, że tu na forum on właśnie się zaczął. Pozdro
  3. Witam ponownie, Gosia, napiszę Ci coś szczerze, po ludzku. Bo to, co poruszyłaś, to jest sedno sprawy - natura człowieka i natura wspólnoty. I ja też mam takie same obawy jak Ty. Tylko widzisz… jest takie stare powiedzenie: „Nic tak nie łączy ludzi, jak wspólny wróg.” I my dziś tego wroga nie musimy sobie wymyślać. On stoi przed nami od lat: niskie ceny, import, pośrednicy, brak narzędzi, rozdrobnienie i to, że każdy pracuje osobno, a konkurujemy z blokami, które działają jak armie. Jest taka opowieść, którą zna każdy nawet jak nie chodził do kościoła. Książka wydana w największej liczbie egzemplarzy na świecie. Historia ludzi, którzy przez lata pracowali dla obcych. Którym obiecano wolność, ale jak przyszło do drogi, to się okazało, że: · jedni nie wierzyli, · drudzy narzekali, · trzeci wątpili, · a czwartym było dobrze tak, jak było, bo „przynajmniej mieli spokój”. Brzmi znajomo? I teraz najlepsze: Ta droga mogła zająć kilka tygodni, a zajęła 40 lat. Dlaczego? Bo jak głosi ta metafora trzeba było poczekać, aż wymrą wszyscy, którzy pamiętali niewolę. Bo jak ktoś znał tylko bat nad głową, to jak miał zbudować wolność? I teraz uwaga, bo tu jest nasza sytuacja: My też przez 40 lat nosiliśmy w sobie strach przed wspólnotą. Nie dlatego, że jesteśmy źli. Ale dlatego, że: · za komuny spółdzielnie były obowiązkowe,(fałszywe, patologiczne) · państwo było jak faraon kazało, brało i wymagało · ludzie kojarzyli wspólne działania wyłącznie z przymusem i kontrolą. I słusznie to pamiętamy to była trauma. Tylko popatrz teraz na datę. 1989 + 40 lat = 2029 Dokładnie ten moment, w którym jeśli trzymać się metafory zaczyna się „nowa ziemia”, nowe pokolenie, nowa mentalność. My jesteśmy pierwszą generacją rolników, która naprawdę ma szansę „przejść przez morze”, bo technologia nam je rozstępuje. Mamy: · internet, · PUE ARiMR, · split payment, · szybkie przelewy, · cyfrowe rejestry, · e-dokumenty, · możliwość automatycznych odpisów, · narzędzia kontroli łańcucha dostaw. To jest nasze rozstąpienie morza kiedyś takie rzeczy były niewykonalne na papierze, dziś to kwestia algorytmu i API. I co najważniejsze: Nie mamy już nad sobą faraona. Nie ma bata, obowiązkowych dostaw, przymusu państwowego, kartek ani komisarzy. Mamy tylko trudny rynek ale to nie jest wróg, którego trzeba się bać. To jest wróg, którego da się pokonać narzędziami, jeśli te narzędzia stworzymy wspólnie. I to jest cała różnica. Mówisz: „Ludzie nie potrafią się dogadać.” Prawda. Ale ludzie potrzebują RAM czyli zasad gry, systemu, który wymusza współpracę. Bez RAM: · jedni kombinują, · drudzy narzekają, · trzeci robią swoje, · a wspólnego efektu brak. Dlatego pomysł z odpisem nie jest o dobrowolności tylko o systemie. Bo system wyrównuje charakter ludzi. Tak jak KRUS. Tak jak ZUS. Tak jak dopłaty. Tak jak zgłoszenia bydła. Nikt tego nie lubi, ale każdy to robi, bo tak działa państwo. I dzięki temu: · chorzy mają leczenie, · emeryci mają emeryturę, · rolnicy mają dopłaty, · zwierzęta są kontrolowane. I tu jest klucz: nie prosimy o łaskę. Tworzymy narzędzie. I druga sprawa, bo to ważne: Mówiłaś, że „na naszym stawie ryby nie biorą”. Gosia, bo łowimy: · bez spławika, · bez żyłki, · bez robaka, · bez łódki, · bez echosondy, · i jeszcze mamy dookoła 20 osób, które rzucają kamienie do wody. System PBR i system A–F to nie są ryby. To są: · wędki, · łódki, · sonary, · przynęty, · mapy rybackie. A nie kolejna obietnica, że „może kiedyś będzie lepiej”. A co do UE Masz rację: UE może storpedować głupie pomysły. Ale PBR to nie socjalizm, tylko wspólny fundusz inwestycyjny rolników. A to w UE jest nie tylko dopuszczalne to jest wręcz wspierane. Holendrzy mają to od 70 lat. Francuzi od 50. Włosi od 40. I nikt im tego nie blokuje. Podsumuję tak: My tu nie budujemy jednej spółdzielni. My budujemy: · nowy sposób myślenia, · nową narrację, · nowe narzędzia, · nową wspólnotę kapitałową, · nowy sposób budowania infrastruktury, · nowy standard działania rolnictwa w Polsce. Nie Mojżesza Ci trzeba. Nie proroka. Nie guru. Trzeba: · mądrej idei, · jasno postawionych ram, · argumentów, · narzędzi, · i rozmowy. I właśnie to tu robimy. Jeśli mamy wroga (niskie ceny, import, brak infrastruktury) to jak mówi przysłowie nic tak nie łączy ludzi, jak wspólny wróg. I może właśnie dlatego to jest TEN moment, żeby po 40 latach wejść w „nową ziemię” ale nie biblijną, tylko gospodarczą. Pozdro
  4. Witam, CipherEcho dzięki za głos. Dokładnie o to chodzi: mały procent, ale od każdego to robi wielką różnicę. To działa wszędzie na świecie: od emerytur, przez BLIK-a, aż po spółdzielcze modele w Holandii czy Danii. Siła tego systemu polega na tym, że: to nie są nowe podatki, to nie są pieniądze dla polityków, to nie są kredyty, tylko wspólna skarbonka rolników na konkretne inwestycje. Cieszę się, że to wyłapałeś, bo to jest fundament: stały odpis = stały kapitał = trwała infrastruktura. ggg - spokojnie, zwolnię, jak skończymy robotę Piszesz o mediach i tu doprecyzuję, bo widzę, że to słowo wprowadziło zamieszanie. Mówiąc „media” miałem na myśli internet, a nie telewizję. Bo dziś działa to tak: To, co raz wrzucisz do internetu, zostaje tam na zawsze. Branżowe portale rolnicze zawsze szukają tematów, które żyją na forach. A jak środowisko zacznie czymś żyć, to politycy sami będą musieli to podchwytywać. Nie musimy mieć TVN-u, Polsatu ani radia RMF. Wystarczy, że IGRIT, nasi ludzie, messenger, grupy i modern internet rozniosą temat, bo teraz zasięg buduje się oddolnie a nie przez telewizor. Arti, dokładnie o to mi chodziło social media to dziś największa dźwignia, jaką ma zwykły człowiek. fora → grupy FB → Messenger → WhatsApp → artykuły branżowe. Masz rację tak się dzisiaj buduje presję i widoczność, nie przez papierowe media. A co do tempa tak, trzymam rytm. W niedziele minął nasz deadline. Od poniedziałku to już zadanie dla ambasadorów IGRIT, żeby pomysły rozchodziły się szerzej. Pracujemy dalej, bo atmosfera na rynku rolnym jest jak żywy ogień i jeśli nie będziemy działać szybko, to inni podejmą decyzje za nas. A tego nikt tu chyba nie chce. Co do „grup 20 lat temu”… To, co wtedy dostaliśmy, to nie były grupy to była bieda w papierowym pudełku. Dzisiaj mamy: ARiMR czyli agencje płatniczą numery identyfikacyjne przelewy automatyczne teleinformatykę algorytmy cyfrowe głosowania i ankiety realny kapitał z odpisów To jest inna epoka. Tamte grupy były jak rower z PRL. My chcemy zbudować rolniczy TIR z autopilotem. Nie ma czego porównywać. Cel nadal jest ten sam: Polska ma mieć swoje silosy, swoje sortownie, swoje terminale i swoją decyzyjność. Albo my to zrobimy, albo zrobią za nas Holendrzy, Niemcy, Francuzi lub Ukraińcy, bo u nich takie duże organizacje już działają. Oni od lat eksportują duże wolumeny na cały świat. My mamy wszędzie wąskie gardła, które potrafią tylko głośno krzyczeć a nie wspólnie działać. A ja trzymam się planu. Robię to, co postanowiłem i robię z nawiązką. Bo albo teraz weźmiemy sprawy w swoje ręce, albo będziemy oglądać plecy innych przez kolejne 20 lat. Pozdro
  5. Witam ponownie Gościu, widzę, że jesteś wkurzony i powiem Ci szczerze: absolutnie to rozumiem. Bo każdy z nas jest zmęczony tym, że dopiero jak rolnicy zablokują kraj, to rząd i Bruksela zaczynają cokolwiek słyszeć. Ale pozwól, że wyjaśnię jedną rzecz, żebyśmy rozmawiali o faktach, a nie o emocjach. To nie jest „4% podatku dla państwa”. To nie jest haracz. To nie jest „oddawanie komuś”. To jest 4% odkładane DO NASZEGO WSPÓLNEGO PORTFELA, który: nie jest państwowy, nie jest unijny, nie jest partyjny, nie jest polityczny. To ma być fundusz rolniczy zarządzany przez samych rolników. I teraz najważniejsze: Te 4% i tak teraz znika tylko trafia do pośredników, sieci, przewoźników, chłodni, operatorów i całej reszty. My proponujemy, żeby te pieniądze pierwszy raz w historii trafiły z powrotem do rolnika. Nie „40%”, nie „haracz”. Tylko 4%, ale za to sensownie zebrane i sensownie użyte. A co do Unii… Masz rację, grupy producenckie powinniśmy dostać 20 lat temu jak Zachód. Nie dostaliśmy. Zamiast tego dostaliśmy papierologię i fikcję na pokaz. Tylko powiedzmy to szczerze: Unia nam nie zbuduje sortowni, magazynów, silosów i terminali. Bo nie jest od tego. A jak my sami nic nie zbudujemy to zrobi to konkurencja z Holandii, Hiszpanii i Niemiec. I oni będą dyktować ceny, a my będziemy tylko dostawcami surowca. A protesty? Protesty są potrzebne i nikt tu nie mówi, żeby je odwoływać. Tylko protest to jest gaszenie pożaru. My próbujemy równolegle zbudować system przeciwpożarowy, żeby nie paliło się co roku. To jest różnica. Protest bez planu = chwilowy krzyk. Protest + plan = realna zmiana. I właśnie dlatego te pomysły powstają. Nie żeby kogokolwiek obciążyć, tylko żebyśmy wreszcie mieli własne narzędzia, zamiast liczyć na łaskę Brukseli i Warszawy. Jeśli masz inną propozycję to wal śmiało. Tu każdy pomysł jest ważny. Pozdro
  6. Witam, Rolnik, pozwól, że odpowiem wprost ale z szacunkiem. Piszesz, że „nie przeczytałeś, bo za dużo”. No to trudno, bo ja też nie mam ochoty czytać wpisów ludzi, którzy nie chcą nawet poświęcić 10 minut, żeby zrozumieć temat, a potem oceniają całość jednym zdaniem. Szanujmy swoją pracę swoją i innych. Piszesz, że „nie chcesz dzielić się fakturą”. To spokojnie ja Ci niczego nie każę. Ale jeśli Ty masz zbyt od 20 lat i żyjesz jak pączek w maśle, to super, gratulacje szczerze. Problem polega na tym, że 90% rolników w PL nie ma tak dobrze jak Ty. Piszesz, że „spółdzielczość to przeżytek”. To wybacz, ale jeśli nie znasz historii ks. Wawrzyniaka i tego, jak Polacy dzięki wspólnemu kapitałowi wykupili prawie pół wielkopolski spod Niemca… …to pogadaj ze starszymi od siebie, bo takie wpisy naprawdę nie przystoją rolnikowi. Piszesz, że „market i tak coś wymyśli”. Oczywiście, że wymyśli jeśli nic nie zrobimy. Ale jak my mamy w ręku pomysły, gwizdek, media i liczby, to rządzący będą musieli usiąść z nami do stołu a jak nie z nami, to z kimś innym. I na koniec: Najłatwiej powiedzieć „wymyśl coś lepszego” i pójść dalej. Ale gdyby wszyscy tak myśleli, to do dziś sadzilibyśmy cebulę pługiem konnym, a lekarz pisałby receptę na papierku w kratkę. Więc jak masz lepszy pomysł to wrzuć. Każda mądra głowa jest tu mile widziana. A jeśli nie masz, to przynajmniej przeczytaj, zanim skrytykujesz. Radzę idź łowić RYBY gołymi rękoma póki jeszcze są na to warunki. Bez urazy szanuję Cię jako rolnika, ale narracja „ja mam zbyt, więc problemu nie ma” to już w 2025 roku naprawdę nie działa. Pozdro
  7. Witam, To liczymy od dziś, dokładnie tak. Wczoraj minął nasz pierwszy deadline i jestem naprawdę dumny z tego, co tu razem zrobiliśmy. W tydzień z niczego powstało kilka realnych pomysłów, które jeśli dobrze je podamy decydentom to mogą zmienić polskie rolnictwo na lata. I powiem szczerze jedną rzecz. Odwiedzałem ostatnio różne wątki na IGRIT i tam często jest narzekanie, hejt, złe emocje… a ja uważam, że naszą energię lepiej przeznaczyć na tworzenie rozwiązań, a nie na kręcenie się wokół problemów. Rolnictwo ma przed sobą ogromne wyzwania, dlatego nasze działania muszą być intensywne i pozytywne, bo nikt za nas tego nie zrobi. Dlatego od dziś zaczyna się kolejny etap: czas ambasadorów IGRIT. Jeśli te idee mają wybrzmieć szerzej, muszą je nieść najlepsi rolnicy z branży czyli ludzie, którzy mają doświadczenie i autorytet. Kolejne małe deadline mamy na koniec grudnia. Do tego czasu dopracujemy argumenty, ankietę (może pojawi się już niebawem), grafiki i krótki dokument pod rozmowy z ministerstwem. A od stycznia, z Waszym wsparciem lub bez, zobowiązałem się przekazać całe nasze propozycje bezpośrednio osobom decyzyjnym. Nazwiska w polityce się zmieniają, ale jeśli choć jedna mądra osoba w ministerstwie rolnictwa zrozumie logikę naszych pomysłów, to maszyna ruszy. Trzymam się planu i postaram się wykonać go z nawiązką. Mamy pomysły łatwiejsze i trudniejsze, ale wszystkie są potrzebne. I jestem optymistą: skoro udało nam się, żeby te idee wybrzmiały tutaj, to za chwilę wybrzmią też w mediach. A potem już będzie z górki. Działamy dalej. Pozdro
  8. Witam, Zapraszam was wszystkich do nowego wątku na naszym forum spróbujmy wspólnie poszukać rozwiązania naszych obecnych problemów. Wypracujmy razem pomysły które pozwolą nam znów dobrze zarabiać i nie tylko uodpornić się na import ale nawet go pokonać. Pozdro Link:
  9. Włodzimierz

    kapusta biała

    Witam, Zapraszam was wszystkich do nowego wątku na naszym forum spróbujmy wspólnie poszukać rozwiązania naszych obecnych problemów. Wypracujmy razem pomysły które pozwolą nam znów dobrze zarabiać i nie tylko uodpornić się na import ale nawet go pokonać. Pozdro Link:
  10. Włodzimierz

    Ziemniaki 2025

    Witam, Zapraszam was wszystkich do nowego wątku na naszym forum spróbujmy wspólnie poszukać rozwiązania naszych obecnych problemów. Wypracujmy razem pomysły które pozwolą nam znów dobrze zarabiać i nie tylko uodpornić się na import ale nawet go pokonać. Pozdro Link do wątku:
  11. Witam, Panowie i Panie, odpowiadam zbiorczo, bo każdy z Was poruszył ważny wątek. ggg pełna zgoda: OBOWIĄZKOWOŚĆ = SKUTECZNOŚĆ. Dlatego mój system roboczo nazwałem 112 jak numer alarmowy, bo sytuacja w rolnictwie to już alarm: 1% kraj, 1% powiat, 2% gmina. Nie ma innego wyjścia. Albo zaczniemy się wspólnie składać na infrastrukturę, albo dalej będziemy składać się na straty. Rolnicy i państwo muszą znaleźć rozwiązanie legislacyjne, bo uregulowane, przejrzyste rynki rolne to korzyść dla nas wszystkich. I powiem brutalnie, ale uczciwie: Masz numer ARiMR i chcesz dopłaty? To współuczestniczysz w systemie. Nie chcesz to OK, ale bez dopłat. Koniec sentymentów. Bez obowiązku nic nie ruszy. Gosia masz rację, mogłem wymyślić to 5 lat temu. Ale odbijam piłkę: Ty też mogłaś. Każdy z nas mógł. Nikt nie ma monopolu na mądrość ja też nie. I powiem jasno: Kto chce, niech bierze ten pomysł i idzie z nim do polityków. Nie patentuję tego. Droga wolna. Ważne, żeby to się stało, a nie kto wystąpi na konferencji. Stanisław z Wielkopolski ogromny szacunek. Twój wpis o księdzu Wawrzyniaku to strzał w dziesiątkę. On robił dokładnie to samo, co my tu teraz kombinujemy: po trochu, ale regularnie i tworzenie wspólnych polskich aktywów. Jeśli to zadziałało 120 lat temu bez komputerów, bez przelewów, bez ARiMR, to dziś tym bardziej zadziała. I dobrze, że przypomniałeś, że siła nie jest w pojedynczym gospodarstwie, tylko w kapitale wspólnym. Łukasz kujawy zgadzam się w 100%. W pewnym momencie trzeba przejść od pomysłu do realizacji. I rzeczywiście państwo powinno dołożyć swój wkład: grunty, obiekty, bocznice, ruiny GS-ów, SKR-ów, PGR-ów. Tego pełno w każdej gminie. Rolnicy dają kapitał z 1–2%, państwo daje grunt + ulgi, UE dorzuca środki, a efekt to inwestycje za 10–30 milionów, które odwracają los rynku w jednym powiecie. To jest realne. I tak wolę jak Ty mieć 96% faktury + rynek zbytu niż 100% faktury + bankructwo. Bo dziś w wielu branżach idziemy właśnie w tę stronę. Gość Kujawy rozumiem obawę o „przegrzanie tematu”. Ale prawda jest taka, że rolnictwo już teraz jest jednym wielkim przegrzaniem tylko w dół. Zostajemy w tyle za Europą i światem. Nie możemy biec tempem maruderów i hamulcowych, bo oni ciągną wszystkich na dno. My musimy iść do przodu. I odpowiedź dla Arka: Arek spokojnie, nikt z polityków nie będzie tym zarządzał. Nie o to tu chodzi. Pieniądze ma przechowywać ARiMR na kontach technicznych tak jak dziś przechowuje dopłaty, młodego rolnika i projekty. Zero „stanowisk do obsadzenia”. System ma działać tak: pieniądze spływają automatycznie przez rok po tym czasie widać ile to jest, w drugim i trzecim roku rolnicy głosują na projekty, w trzecim roku rusza realizacja. I tu ARiMR ma zrobić prostą funkcję na PUE: głosowanie + zgłaszanie projektów w gminie/powiecie/województwie. Każdy numer ARiMR = 1 głos. Można też (jeśli kiedyś zajdzie taka potrzeba) zobaczyć strukturę wpłat: – np. większość rolników popiera projekt 3 i 8, – ale rolnicy, którzy wpłacili >50% środków wolą projekt 5 i 12. I wtedy szuka się kompromisu. Zero polityki. Zero prezesów partyjnych. Zero kolesiostwa. PODSUMOWANIE System 112 ma działać tak jak działa polski rolnik podczas protestów: razem, stanowczo, bez uciekania od odpowiedzialności i bez chowania się po kątach. I jak mamy kilka „wędek”, kilka pomysłów to super. Jedne wdrożą szybciej, drugie wolniej, jedne są lepsze, inne słabsze. Po to rozmawiamy, żeby wyłapać to, co naprawdę ma sens. Teraz potrzebujemy odrobinę dystansu i dobrego planu, a potem praca ambasadorów IGRIT i ruszamy dalej. Pozdro
  12. Witam Panowie i Panie, dzięki za wszystkie ostatnie komentarze, bo każdy z Was dorzucił cegiełkę w innym kierunku i to jest właśnie największa wartość tej całej dyskusji. Dziś mija nasz pierwszy deadline i powiem szczerze: jestem z Was naprawdę dumny. Z tych, którzy pisali, doradzali, krytykowali oraz z tych, którzy tylko czytają, ale są tu z nami. Bo to też jest udział i też jest energia. Udało nam się w kilka dni wypracować kilka mądrych pomysłów, które mają realny potencjał. Jedne są bardziej odważne, inne bardziej przyziemne, ale wszystkie razem tworzą coś, czego w polskim rolnictwie dawno nie było czyli oddolną, konstruktywną robotę bez sztandarów partyjnych. Od jutra zaczyna się nowy etap. To będzie czas ambasadorów IGRIT, czas na rozmowy, analizę, dopracowanie i spokojne układanie tego, co mamy. Czas na to, żeby zobaczyć, które pomysły mają największy ciężar i poparcie. Postaram się odpowiedzieć na wszystkie Wasze wpisy i pytania w kolejnych postach tak żeby nikogo nie pominąć i żeby każdy głos został wysłuchany. A teraz dajmy sobie chwilę, nie przegrzewajmy tematu jak słusznie zauważyliście. To dopiero początek, a już powstało więcej konkretów niż przez lata gadania polityków. Pozdro
  13. Witam wszystkich, mam nowy pomysł – systemowy, prosty i możliwy do wdrożenia. Im głębiej wchodzimy w temat marż, łańcuchów i tego całego A–F, tym bardziej widzę jedno: my, rolnicy, nie mamy żadnych narzędzi kapitałowych. Dlatego ciągle jesteśmy dostawcą, a nie właścicielem rynku. I teraz uwaga, bo wpadłem na pomysł analizując Wasze wpisy na forum. Pomysł, który może być dla rolnictwa tym, czym BLIK był dla banków, a mObywatel dla urzędów. SYSTEM PBR – Polski Bank Rolny (robocza nazwa) Cel: Żeby każdy rolnik z numerem ARiMR budował polskie aktywa, a nie tylko płacił podatki i liczył straty. 1. Każdy rolnik ma numer ARiMR (9 cyfr – to już działa) To nasz PESEL rolniczy. To pozwala przyporządkować każdy odpis do gminy, powiatu, województwa i branży. 2. Przy każdej sprzedaży – JAKIEJKOLWIEK – automatyczny odpis (faktura wystawiona przez rolnika lub na rolnika) System automatycznie odkłada (procenty do ustalenia, moja propozycja): 1–3% do puli gminnej 1% do puli powiatowej 1% do puli wojewódzkiej Nic nie trzeba liczyć. To działa jak split payment tylko, że wreszcie NA NASZĄ korzyść. 3. Odpisy są branżowe – pieniądze trafiają tam, gdzie ich miejsce – zboże/rzepak → szuflada zbożowa – ziemniak/burak → szuflada okopowa – cebula/pory → szuflada cebulowa – marchew/seler → szuflada korzeniowa – jabłka/gruszki → szuflada sadownicza Każdy region rozwija to, co faktycznie produkuje. 4. Pieniądze zbierają się 3 lata. I zaczyna się magia. Po 3 latach: gmina – 3 do 7 mln zł powiat – 20 do 40 mln zł województwo – nawet kilkadziesiąt milionów zł I to nie są „pieniądze z budżetu”. To jest NASZE, od rolników, dla rolników. CO MOŻEMY ZA TO ZROBIĆ? GMINA wspólna waga, silosy 500–2000 ton, magazyn na zboże/ziemniaka, place, wiaty, infrastruktura, miejsce pod sortownię. POWIAT prawdziwa sortownia na poziomie holenderskim (optyka, kalibracja, pakowanie) chłodnie, przechowalnie, centrum logistyczne. WOJEWÓDZTWO terminal eksportowy (cebula, ziemniak, zboże, jabłko, cukier), hub kontenerowy, dostęp do portów (Gdańsk / Świnoujście). Holandia tak działa od 70 lat dlatego kontrolują Europę. My możemy w 5 lat zrobić przeskok cywilizacyjny. PRZYKŁAD – KUJAWY Powiaty mogileński, inowrocławski i radziejowski produkują 25% polskiej cebuli. Gdyby działał PBR: gminy → budują przechowalnie i place powiaty → stawiają sortownię światowej klasy województwo → buduje terminal w porcie rolnicy → eksportują na rynki Afryki i Bliskiego Wschodu dużymi wolumenami Konkurujemy z Holendrami, a nie oglądamy ich plecy. I tak samo z marchwią, kapustą, jabłkiem, śliwką, ziemniakiem, cukrem czy zbożem. DLACZEGO TO DZIAŁA? pieniądze są nasze, zero ryzyka gospodarstwem, zero kredytów, zero hipotek, wspólne decyzje, wspólne aktywa, koniec fikcji „papierowych grup”, po 3 latach mamy KAPITAŁ, a nie obietnice. Rolnik nie może być siewcą, technikiem, księgowym, kierowcą, sorterem, magazynierem i handlowcem naraz. To MUSI być wspólna infrastruktura. OBOWIĄZKOWOŚĆ = SKUTECZNOŚĆ System działa TYLKO jeśli: każdy rolnik z numerem ARiMR jest automatycznie w nim. Tak jak KRUS. Tak jak dopłaty. Tak jak zgłoszenia zwierząt. Jeśli ktoś nie chce wskazać projektu, jego odpis trafi do ogólnego koszyka gminy/powiatu/województwa ale i tak zostaje „u nas”. CO MOŻE PAŃSTWO? Państwo: nie musi dokładać ani złotówki daje nam tylko: – konta techniczne – platformę – NIP algorytmu – nadzór ARiMR A po 3 latach możemy sięgać po dotacje jako silny, wspólny blok rolniczy. A nie jako pojedyncze, słabe gospodarstwa. To jest rolnicza suwerenność kapitałowa. PO CO TO WSZYSTKO? Bo: Jeśli my nie zbudujemy własnych silosów, sortowni, hubów i terminali to zrobią to za nas Holendrzy, Niemcy i Francuzi. PBR daje nam: własne aktywa własne wolumeny własne marki własne możliwości eksportu własną pozycję negocjacyjną W czasach Mercosuru, żywności z Ukrainy i USA to jest być albo nie być. Za 5 lat możemy wysyłać z polskich terminali: Polish onions, Polish potatoes, Polish sugar, Polish carrots. Nie pod marką Francji, Niemiec czy Holandii. Co myślicie? Co poprawić? Co dopisać? Czekam na Wasze głosy i pomysły. To jest szkic. To jest fundament. Razem możemy zrobić z tego projekt, którego w Polsce jeszcze nie było. Pozdro
  14. A teraz, żeby nie robić bałaganu w wątku jedna odpowiedź zbiorcza dla wszystkich, którzy się odezwali. Gosia – dzięki za mocny głos. Masz rację: wrogowie będą nieliczni, ale z najwyższej półki. I tym bardziej ważne jest, żebyśmy dopracowali pomysł tak, aby nie dało się go zbić jednym zdaniem albo nieprzychylną konferencją w mediach. Te szlify, o których piszesz, zrobimy razem. Stary Wyga – Twój wpis to perełka. Ten przykład z receptami, paczkomatem, mObywatel, BLIK-iem… lepiej się tego nie dało ująć. To jest idealny kontrargument na hasło „nie da się”. I masz rację: 6–12 miesięcy to nie „życzeniowe marzenia”, tylko realny horyzont przy dobrej woli politycznej. Mateusz – dziękuję. To zdanie, że „60% sukcesu to już kosmos względem tego, co mamy teraz”, powinno być na banerze. I słusznie piszesz o nazwie, bo musi być prosta, żeby rządzący mogli ją „sprzedać jako swoją”. Najważniejsze, że wreszcie mamy coś w rękach. Chciałbym jednak, żeby nasz pomysł pozostał bezpartyjny, bo wtedy więcej rolników będzie mogło się pod nim podpisać. Tu też będzie potrzebna Wasza pomoc, bo politykom trzeba ufać, ale też ich sprawdzać. Jeśli damy im za dużo swobody, skończy się tak jak obecnie. Wasze wsparcie w rozmowach z decydentami będzie kluczowe. Sebastian – grafika robi robotę. Serio. To jest duży krok naprzód. Jeśli dołożysz warianty: polska flaga, liczba pośredników, wersja „z plusem”, rola grup to już będzie komplet, który później przyda się także przy rozmowach z mediami i politykami. ggg – doceniam Twój sceptycyzm, bo jest konstruktywny. Pilnujesz nas przy ziemi. Masz rację, że pośrednicy muszą być zaznaczeni graficznie i systemowo. Co do czasu wdrożenia, zostaję przy swoim: 6–12 miesięcy to realne przy politycznej zgodzie. A pierwsze efekty i tak pojawią się szybciej, bo handel najbardziej boi się światła. Dzięki za te uwagi to bardzo potrzebne. Gość Kujawy – trafiona uwaga z wyróżnieniem „produkt od polskiego rolnika”. To fundament. Konsument musi to widzieć od razu. Tu nie chodzi o wojnę z importem, tylko o uczciwe informacje i uczciwe miejsce dla polskiego producenta. Dzięki wszystkim. To jest naprawdę mocny kawałek wspólnej roboty. Pozdro
  15. Witam wszystkich, Grafika, którą wrzucił Sebastian, robi naprawdę duże wrażenie. Czytelna, nowoczesna i od razu pokazuje kierunek, w którym powinniśmy iść. Ale pozwólcie, że dorzucę kilka przemyśleń z perspektywy człowieka, który walczy o swoje polskie podwórko, a nie o abstrakcyjne teorie. 1. Nazwa i kierunek „Fair Farm” Brzmi świetnie marketingowo, nowocześnie, międzynarodowo. To plus, bo może kiedyś inni w UE będą patrzeć na nas jak na wzór. Ale musimy pilnować jednej rzeczy: produkt z Polski musi być wyróżniony jak wół na czerwono. Polska flaga, „Made in Poland”, cokolwiek ale czytelnie. Nie żeby coś komukolwiek odbierać, tylko żeby konsument widział jasno, komu ten system ma służyć. 2. Liczba pośredników to absolutna konieczność Tu w pełni zgadzam się z ggg. Jeden pośrednik to co innego niż siedmiu. Jeśli grafika ma być narzędziem dla konsumenta, to „ilość rąk po drodze” powinna być widoczna gołym okiem. To jest klucz. 3. Warianty z plusem (A+, B+ itd.) Tak jak mamy w sprzęcie AGD. Taki „+” może oznaczać m.in.: – udział grupy producenckiej jako stabilnego ogniwa (na półce widoczne by było np. B+5), – sortowanie/mycie/kalibrowanie wykonane przed sprzedażą, – krótki łańcuch dostaw, – certyfikaty jakości, – realnie wyższy standard obsługi całego procesu. To by było proste, intuicyjne i jasne. 4. Rola grup producenckich (+) u nas musi być zdrowo, ale realnie Uważam, że miejsce grupy powinno być w centrum wzorcowego łańcucha. Dlaczego? Bo rolnik już dziś robi za kierowcę, księgowego, prawnika, plantatora i magazyniera. A jak ktoś jest od wszystkiego, to jest do niczego. Grupa ma być wsparciem, a nie kolejną paszczą do wykarmienia. A w zdrowym systemie powinno być miejsce na zdrową grupę to jest klucz (to jest moja opinia wasza może być inna). 5. Kończymy pierwszy etap i możemy być z siebie dumni Za dwa dni zamykamy pierwszy, najłatwiejszy etap (pamiętajcie o naszym deadline). W tydzień powstał pomysł, który można nazwać gotowym diamentem no może jeszcze nieoszlifowanym, ale już pełnym wartości. Widzę, że część z Was już wierzy w ten plan, część go po prostu akceptuje, i to jest normalne. Dokładnie tak powinno wyglądać budowanie czegoś od zera. 6. Następne trzy etapy będą trudniejsze – najpierw obrona pomysłu w środowisku rolniczym, – później przekonanie polityków, – na końcu wdrożenie. Ale z Waszą pomocą to jest do zrobienia. 7. I pamiętajmy o jednym Jeśli nie będzie rozwiązany problem opłacalności w zbożach i roślinach przemysłowych, to kryzys nadprodukcji warzyw będzie wracał jak bumerang. Ten system może być wzorem także dla innych branż. My tu przecieramy szlak inni będą mogli iść za nami. Idziemy dalej. Szlifujemy. A za chwilę będziemy walczyć o wdrożenie.
  16. Witam ponownie, ggg dzięki za cierpliwość i za to, że drążysz temat, bo przez takie rozmowy ten projekt dojrzewa. Teraz postaram się odpowiedzieć jak najczytelniej i najuczciwiej. Po pierwszę 6–12 miesięcy to realny czas na uruchomienie systemu i tego będę bronił. Nie mówię o pełnych efektach finansowych. Mówię o uruchomieniu pierwszej wersji, czyli: rozszerzone PKWiU, doprecyzowanie danych w KSeF/JPK, oznaczenia A–F (jak etykiety energetyczne), uruchomienie algorytmu, cotygodniowe dane import/eksport. To NIE wymaga ustawy. To jest jedno rozporządzenie ministra plus praca IT na już istniejącej infrastrukturze. Dlatego mówię o 6–12 miesiącach i przy tym zostanę. 2. Pełne efekty nie po 5 latach tylko po 2–3. Ale pierwsze sygnały już po roku Tu upraszczam, żeby nikt nie czytał między wierszami. Pierwsze efekty: po kilku miesiącach sieci widzą presję opinii publicznej, klienci zaczynają pytać o udział rolnika, import do detalu zaczyna być ryzykowny wizerunkowo, pojawiają się pierwsze reakcje cenowe w górę dla dostawców krajowych. Efekty większe: rok–dwa lata skracanie łańcuchów, większy udział polskiej żywności na półkach, pierwsze inwestycje w grupach, selekcja patologicznych pośredników. Efekt docelowy: 2–3 lata rolnik łapie większą marżę na stałe, a nie „od przypadku do przypadku”. I to już jest wędka. Nie chwilowa dopłata do hektara, tylko trwała zmiana strukturalna. 5 lat? Nie – 2–3 lata to realny horyzont. 3. PKWiU nie daje pieniędzy od razu ale bez PKWiU nie ma systemu Tak, zgadzam się: „Wpisanie PKWiU dziś daje efekt dopiero, gdy system działa.” Ale jeśli rolnik wie, że dzięki temu w kolejnym sezonie będzie miał więcej na fakturze to wpisze tę jedną cyfrę. Bo to kilka sekund roboty, nie tabelki na pół dnia. 4. Import – dlaczego musi być podzielony na detal i przemysł Piszesz, że nie widzisz sensu. Wyjaśnię najprościej jak się da: Import do detalu = zabiera rynek i marże polskim producentom. Zabiera rynek tam, gdzie marża jest największa. Import do przemysłu = NIE konkuruje z polskim rolnikiem. Bo tam marże są małe, a wykorzystanie surowca stabilne. To nie jest ideologia. To ekonomia 1.0 – ochronić najbardziej wrażliwy odcinek rynku (detal), bez łamania prawa UE. 5. Grupy dziś często patologia, ale system zmienia reguły gry Dziś grupa zarabia tylko wtedy, gdy obniży cenę rolnikowi. Bo tak działa chory mechanizm marżowy. W systemie A–F + UP: grupa ma „oznaczoną marżę” (np.: tylko na infrastrukturę), uczciwa praca jest widoczna, patogrupy zostają obnażone, pośrednik staje się realnym usługodawcą, a nie monopolistą. Mateusz dobrze to ujął: docelowo 1/3 marży – rolnik, 1/3 – grupa, 1/3 – handel. I do tego właśnie zmierzamy. 6. A teraz punkt kluczowy: Ten system NIE walczy z nikim on walczy O KLIENTA Konsument to nie wróg rolnika. To jest jedyna osoba, która może nacisnąć na sieci, żeby: kupowały polskie, skracały łańcuch, przestały ściągać import „bo marża większa”. A konsument wybiera to, co rozumie. A–F rozumie KAŻDY. 7. ANALOGIĘ NASZEGO POMYSŁU Z POLSKĄ MUZYKĄ W RADIO? Słyszeliście kiedyś o tym, że nadawcy stacji radiowych zobowiązani są do przeznaczania co najmniej 33 proc. miesięcznego czasu nadawania utworów słowno-muzycznych (piosenek) w programie na piosenki wykonywane w języku polskim, z czego co najmniej 60 proc. musi być nadane w godzinach 5:00-24:00. Bo to JEST DOWÓD, że takie systemy działają. I teraz wytłumaczę to forumowiczom najprościej, bo ten temat tu jeszcze nie padł. Co było kiedyś? Radia grały głównie: amerykańskie hity, brytyjskie piosenki, zachodnie playlisty. Polskich wykonawców było około 15–20%. Co zrobiło państwo? Wprowadziło: obowiązek 33% polskiej muzyki, obowiązek 60% w godzinach 5–24. To prosta REGUŁA, nie przymus ręczny. Co mówiły radia? To samo co dziś słyszymy o warzywach: „Słuchacze nam uciekną!” „Zbankrutujemy!” „To się nie przyjmie!” „To będzie protekcjonizm!” „Będą grać chłam!” Brzmi znajomo? Identyczny mechanizm strachu. Co się stało naprawdę? Efekty są takie same, jakie przewiduję dla A–F w warzywach: Polskie radia grają WIĘCEJ polskiej muzyki niż muszą. Świadomość słuchaczy wzrosła. Rynek się dostosował. Udział polskich twórców POSZEDŁ W GÓRĘ o kilkadziesiąt procent. Słuchalność radiostacji NIE SPADŁA. System stał się czymś NORMALNYM. Dlaczego to działało? Bo: regulacja była prosta, przekaz klarowny, rynek mógł się dostosować, ludzie rozumieli, o co chodzi, informacje o tym możecie sami wygooglować w internecie. I to jest dokładnie to samo, co proponujemy w rolnictwie. Prosty system. Jasne oznaczenia. Czas na dostosowanie. Korzyść dla producentów. Rynek się dostosuje, bo nie będzie miał wyjścia. A–F to dla konsumenta PROSTE jak „polskie/niepolskie” w radiu. 8. Podsumowanie – krótko, żeby każdy zrozumiał Wdrożenie systemu – 6–12 miesięcy. Pierwsze wyraźne efekty – 1–2 lata. Pełna poprawa – 2–3 lata. I to jest realne. Nie bajka. Te 2–3 lata i tak miną. Pytanie tylko, czy wtedy dalej będziemy walczyć o przetrwanie… czy zaczniemy odzyskiwać marżę, którą przez 20 lat ktoś nam wyczyścił. Walczymy o wędkę, nie rybę. Pozdro
  17. Witam wszystkich, Najpierw dzięki za wszystkie głosy serio, dawno nie było tak merytorycznej rozmowy na tym forum. Widzę, że każdy z nas patrzy z trochę innego miejsca, ale… wszyscy chcemy tego samego: żeby polski rolnik miał godne miejsce w łańcuchu i żebyśmy nie byli zamiatani pod dywan w imię „świętego spokoju rynku”. Pozwólcie, że zbiorę w jednym miejscu kilka rzeczy, które przewijają się w Waszych postach. 1. Odpowiedź do Gosi o grupach, marżach i realności zmian Gosia, masz 100% racji, że grupy to temat zależny od ludzi, nie od papieru. I że dziś grupy mają robić czarną robotę, sortować, pakować, certyfikować a marża, która powinna budować ich siłę, jest śmiesznie niska. Twój pomysł, żeby w systemie A–F była zagwarantowana minimalna marża dla grup przeznaczona wyłącznie na inwestycje to jest absolutnie kluczowe. Bo: jeśli grupa ma inwestować, jeśli ma robić kalibrację, sortowanie, chłodnie, logistykę, jeśli ma wyrwać rolnika z zależności od pośrednika, to musi mieć stały dopływ kapitału ze swojej pracy, a nie hipotekę na członkach. I teraz ważne: Ten system nie ma faworyzować byle jakiej grupy tylko dlatego, że istnieje. On ma faworyzować tych, którzy działają uczciwie, nowocześnie i powtarzalnie. Tak jak mówisz na Zachodzie grupy się uwłaszczyły, bo dostały rynek + narzędzia. U nas dostały obowiązki + kredyty. To da się odwrócić, ale trzeba dać im: udział w marży, zapalony łańcuch A–F, kierowanie importu do przemysłu, nie do detalu. Dopiero wtedy pojawia się siła. 2. Odpowiedź do ggg o czasie i realności wdrożenia ggg naprawdę doceniam Twoją realność, bo dzięki niej możemy trzymać nogi na ziemi. Masz rację co do PKWiU, co do algorytmu, co do procedur. Ale jest jedna rzecz, którą warto dopowiedzieć: My tu nie budujemy elektrowni atomowej. My budujemy narzędzie przejrzystości. To są zmiany typu: dopisanie PKWiU do obowiązkowych elementów faktury (rozporządzenie, nie ustawa), doprecyzowanie danych w KSeF / JPK, algorytm, który robi robotę automatycznie z danych, które już i tak wpływają, kampania informacyjna Funduszu, który i tak ma na to środki. To jest skala: 6–12 miesięcy, nie 5 lat. I jeszcze jedno: Rolnik wpisze PKWiU w 10 sekund, jeśli będzie wiedział, że to podniesie jego udział z 10–15% do 20–30%. Nie ma ludzi, którzy by tego nie zrobili. Tak samo było z segregacją odpadów i wymianą „śmieciuchów” – ludzie na początku mówili „nierealne, po co, kto to wymyślił?”. A jednak system działa, bo ktoś pokazał kierunek i zapewnił zachęty. Z tym też będzie tak samo. 3. Odpowiedź do Mateusza o pośrednikach i łańcuchu Mateusz trafił w sedno, które wiele osób boi się powiedzieć wprost: „Pośrednicy to nasze nieformalne grupy producenckie. Konsolidują, sortują, pakują, mają certyfikaty, organizują zbyt.” I teraz najważniejsze: System A–F nie uderza w pośredników. On uderza w patologię czyli w ukrywanie marż i kosztów. W zdrowym modelu: rolnik powinien mieć 1/3 tortu, grupa/pośrednik 1/3, handel 1/3. Dziś rolnik ma 10–15%, a sklep 60–80%. I tego właśnie ten system nie pozwoli ukrywać. 4. Odpowiedź do Łukasza o rynku detalicznym, RHD i spółdzielczości Łukasz powiedział coś bardzo ważnego: Strona rządowa mówi coś w stylu: sprzedawajcie lokalnie. Ale lukratywne rynki detaliczne oddają importerom bo to oni je zbudowali I dlatego jednym z filarów musi być: Kierowanie importu masowego do przemysłu, a nie do detalu. Detalu nie oddaje się za darmo. Nie wozi się drzewa do lasu. To też jest do zrobienia. Nie jako zakaz, tylko jako: wymóg specyfikacji jakościowej (przemysł, nie detal), wymóg ceny przemysłowej przy odprawie, wymóg kierunku przeznaczenia. To nie jest protekcjonizm. To jest logika. 5. A teraz najważniejsze: o jakości i miejscu rolników na półkach Wiem, że pojawi się obawa: A co jeśli system premiuje tylko tych największych? Dlatego fundament jest prosty: System A–F nie ocenia jakości. System A–F ocenia MARŻĘ i DROGĘ TOWARU. A jakość dalej jest tam, gdzie dziś: w specyfikacjach, normach, HACCP, GlobalGAP, wewnętrznych procedurach sieci itd. Natomiast: Kto dziś robi jakość – jutro będzie miał premię w detalu. Kto dziś robi przemysł – nie będzie się przepychał na półkę, bo nie ten kierunek. Kto dziś robi premium – dostanie premię konsumencką dzięki oznaczeniu „A / Zielone”. System układa ruch na autostradzie, nie mówi komu wolno jeździć Audi, a komu traktorem. 6. Import: żeby obcy towar nie wyparł polskiego Tu trzeba jasno napisać: Nie walczymy z zagranicznym towarem. Walczymy o to, żeby nie wypierał polskiego z półek detalicznych. Jeśli ktoś chce wozić: cebulę, ziemniaki, marchew, kapustę, to proszę bardzo ale: - jako towar przemysłowy - za cenę przemysłową - kierowany do przetwórstwa Nie do detalu. To eliminuje największą patologię: import detaliczny w cenach przemysłowych. 7. I na koniec pytania do Was wszystkich (bardzo proszę o konkrety) Skoro MRiRW samo mówi, że chce reformować grupy i spółdzielczość, to mam kilka pytań, które warto tu przepracować: 1. Jak według Was połączyć system A–F z realną odbudową grup? 2. Jak powinna wyglądać zdrowa grupa od strony prawa i finansów? 3. Czy spółdzielnia może w Polsce znów działać jak na Zachodzie? 4. Jak zagwarantować minimalną marżę na inwestycje, nie na administrację? 5. Czy model 1/3–1/3–1/3 jest realny? 6. Jak chronić polską półkę przed importem detalicznym? 7. Czy KGS lub inna forma państwowej sieci mogłaby być wzorcem? 8. Jak oceniacie realność kierowania importu do przemysłu? 9. Jak Waszym zdaniem wyglądałaby polska grupa producencka „idealna”? Im więcej przykładów z życia i case’ów z Waszych okolic tym większa siła tego wątku. My tu nie walczymy z rolnikami, sieciami czy pośrednikami. My walczymy o konsumenta. A kto ma konsumenta ten ma rynek. Pozdro
  18. Witam ponownie, ggg odpowiadam, bo masz rację w kilku punktach, ale chciałbym doprecyzować parę spraw, żebyśmy wszyscy mówili o tym samym. Ja nie neguję Twoich uwag. One są ważne. Natomiast widzę, że patrzymy na temat z dwóch różnych perspektyw: Ty mówisz o systemie formalnym. Ja mówię o efektach praktycznych. A teraz przechodzę do konkretów. 1. PKWiU – tak, dziś rolnicy tego nie wpisują… ale wpisywać zaczną Masz 100% racji: większość rolników nie wpisuje PKWiU, bo… nie ma po co. Ale to działa tylko wtedy, kiedy PKWiU nic nie zmienia w jego wyniku finansowym. Jeśli rolnik zobaczy, że: wpisanie PKWiU + poziomu UP podnosi jego realny dochód o kilkadziesiąt procent, to każdy poświęci te 10 sekund przy wystawianiu faktury. To nie jest ręczne przepisywanie kilometrów danych. To jest po prostu jeden wiersz, jedna cyfra więcej. A system i tak działa na danych z faktur, nie na deklaracjach. 2. Algorytm – rolnik nie musi go rozumieć Nikt z nas nie wie, jak działa w środku kalkulator, ale korzystamy z niego od podstawówki. Tak samo tutaj. Rolnik nie musi rozumieć algorytmu. Rolnik ma zobaczyć: – ile procent wartości produktu idzie do niego – ile bierze grupa – ile pośrednik – ile handel I dzięki temu ma świadomość, a świadomość = siła negocjacyjna. 3. Finansowanie i kampania – to nie nasz obowiązek Od tego jest Fundusz Promocji Owoców i Warzyw. To on ma środki, ekspertów i obowiązki prawne. To on ma zrobić kampanię informacyjną taką, jaka była przy: – segregacji śmieci (wszyscy mówili: „nie przyjmie się”) – termomodernizacjach i „śmieciuchach” (wszyscy mówili: „nikt nie wymieni pieców”) A jednak się przyjęło. Dlaczego? Bo była kampania + ekonomiczny bodziec. Tu będzie tak samo – bo to dotyczy portfela konsumenta. 4. „Na wdrożenie trzeba 3 lata” – NIE, jeśli rząd to poprze Jeżeli MRiRW usłyszy od nas konkretny, zwarty pomysł, to pierwsze elementy systemu: – dopisanie rozszerzonego PKWiU – doprecyzowanie danych w KSeF/JPK – oznaczenia A–F w detalu – poziomy UP1–UP10 – import do detalu vs import do przetwórstwa mogą wejść już od następnego sezonu. To jest rozporządzenie ministra, nie ustawa. Tu nie trzeba 460 posłów i 100 senatorów. Trzeba woli politycznej. A wola polityczna rodzi się wtedy, gdy rolnicy i konsumenci mówią jednym głosem. 5. Nasze pomysły nie są życzeniowym myśleniem W mediach już pojawiły się sygnały, że Ministerstwo Rolnictwa chce teraz coś zmieniać: – grupy producenckie, – spółdzielczość, – skracanie łańcuchów dostaw. Skoro oni TERAZ o tym mówią, a my tu mamy otwarty wątek i kilkanaście osób zaangażowanych, to dobrze, żebyśmy dali im 3–5 konkretnych pomysłów, a nie tylko jeden. Bo: – my skracamy łańcuch OD DOŁU – rząd ma obowiązek skracać go OD GÓRY A gdzieś pośrodku mogą znaleźć się uczciwe, przebudowane grupy producenckie. 6. Co z grupami i spółdzielniami? To jest temat, o którym trzeba mówić głośno. Bo prawda jest taka, że: – część grup to patologie stworzone pod dotacje, – część działa uczciwie, ale nikt ich nie docenia, – a rząd od 20 lat powtarza hasło „integrujcie się”, – jednocześnie dopuszczając import, który rozwala cały detal. I teraz pytanie: Czy da się te nasze pomysły połączyć z realnym wsparciem uczciwych grup i spółdzielni? Moim zdaniem tak, bo: – przejrzystość A–F pokazuje, kto robi realną pracę, – poziomy UP1–UP10 wskazują, gdzie powstaje prawdziwa wartość dodana, – a import do detalu może być ograniczony „miękkimi” mechanizmami (specyfikacja: przemysł, nie detal). To daje pole, żeby w Polsce w końcu powstała normalna spółdzielczość, nie „spółdzielnie pod dotacje”. Czy podzielacie moje zdanie czy to może utopia w którą nie warto brnąć? 7. I na koniec – pytanie do Was wszystkich Jeśli i tak MRiRW zapowiada zmiany w grupach i spółdzielczości, to: Czy według Was nasze pomysły da się z tym połączyć? Jak widzicie przyszłość grup producenckich? Czy spółdzielnie mają jeszcze szansę w Polsce? Jak sprawić, żeby to działało uczciwie, a nie tylko na papierze? Czy model, w którym rolnik sprzedaje warzywa/owoce do grupy, a na koniec sezonu dostaje udział w zysku, ma sens? Czy może my jako rolnicy i forumowicze powinniśmy torpedować jakiekolwiek pomysły z grupami i spółdzielniami? Zachęcam do wrzucania przykładów, case’ów z życia, własnych doświadczeń. Im więcej konkretów zbierzemy – tym łatwiej będzie później nacisnąć na rządzących. Pozdro
  19. Witam ponownie, ggg masz dużo racji, naprawdę dużo. Ale doprecyzuję jedną ważną rzecz, bo widzę, że patrzymy na temat z dwóch różnych stron. Ty mówisz o systemie formalnym, a ja mówię o efektach praktycznych. I teraz sedno: Jeśli minister rolnictwa zostanie przekonany (np. przez protesty i presję społeczną), to pierwsze obowiązkowe elementy systemu mogą wejść już od następnego sezonu. To nie jest projekt elektrowni atomowej ani zmiana konstytucji. To jest: • dopisanie dodatkowej pozycji do PKWiU • doprecyzowanie zakresu danych w KSeF / JPK • spięcie algorytmu (co już robi państwo przy innych projektach) • opis oznaczeń A–F • jedno rozporządzenie ministra a nie ustawa • i kampania informacyjna z Funduszu (na co Fundusz ma pieniądze i ma do tego obowiązek) Tu nie potrzeba 3 lat. Tu potrzeba woli politycznej. A wola polityczna rodzi się wtedy, kiedy: rolnicy mówią jednym językiem konsumenci widzą niesprawiedliwość media zaczynają to powtarzać a minister widzi masę społeczną i mówi: „dobra, robimy to” I powiem Ci coś jeszcze ważniejszego. Dziś masa ludzi udaje, że problemu nie da się rozwiązać, bo to jest wygodne. Bo obecne status quo to raj dla tych, którzy najwięcej zarabiają na warzywach i owocach. Nie widać marż, nie widać kto ile bierze, nie widać patologii. Ten system psuje tę wygodę. Dlatego musimy przebić się tak mocno, żeby minister NIE MÓGŁ przejść obok tego obojętnie. Ten system otwiera oczy każdemu ale każdemu na inny sposób: Rolnikowi – że może walczyć o WĘDKĘ, a nie kolejną RYBĘ. Ministrowi – że może zrobić coś więcej niż dopłaty i gaszenie pożarów. Konsumentowi – że patriotyzm konsumencki może wyglądać tak prosto, jak wybór „A” zamiast „F”. Sieciom – że ukryte marże w końcu wyjdą na światło dzienne. Grupom i hurtowi – że uczciwa praca będzie widoczna, a fikcja od razu obnażona. Importerom – że import do detalu przestanie się opłacać i naturalnie pójdzie w kierunku przetwórstwa. I najważniejsze: tego systemu nie musimy ograniczać do warzyw i owoców. Jeśli zadziała w detalu świeżym, to w kolejnych latach można go spokojnie rozszerzać na: – mięso – mleko – jaja – mąkę – zboża – oleje – mrożonki – przetwórstwo Ale żeby skalować dalej, trzeba pokazać, że pierwsza gałąź działa. A teraz zdanie kluczowe: Najgorsze, co możemy zrobić, to stać w miejscu i na wszystko mówić „nie da się”. Bo wtedy naprawdę nic się nie da. Jeżeli zawalczymy ALE REALNIE ZAWALCZYMY to ten system nie jest science fiction ani utopią. To jest zwykłe, proste narzędzie, program komputerowy, algorytm. Tylko od nas zależy, czy trafi w ręce ministra… czy zostanie dalej w rękach tych, którzy utrzymują marże po 80%. Ten system mówi jedno słowo: SPRAWDZAM. I powiedzmy to wprost czy naprawdę prosimy o tak dużo? Chcemy odzyskać ledwie 30% z naszej własnej pracy, zamiast obecnych 10–15%. To jest minimum przyzwoitości, a nie wygórowane żądania. Bo jeśli rolnik nie wypije choć odrobiny tej „śmietanki” z detalu, to w produkcji przemysłowej przy takich kosztach, normach i ryzyku nie mamy szans utrzymać się na powierzchni. Pozdro
  20. Witam, ggg dziękuję za konkretną odpowiedź, bo właśnie o takie trzeźwe spojrzenie chodzi. Pozwolę sobie odnieść się punkt po punkcie, ale dorzucę też kilka przykładów z życia, które moim zdaniem dobrze pokazują, dlaczego ten system ma sens. 1. „Klient ma w nosie udział rolnika” Dziś TAK. Ale tylko dlatego, że nikt mu tego nie pokazał i nie dał narzędzia. Przypomnę dwa przykłady z naszego życia: A) Segregacja śmieci Na początku 90% ludzi mówiło: „Po co to?”, „To nie przejdzie”, „Nikt nie będzie patrzył na kolory pojemników”. A dziś? – każdy ma kosze, – każdy segreguje, – system się przyjął, – dzieci w przedszkolu już to robią naturalnie. Bo ktoś zrobił kampanię, nadał kolory, uprościł przekaz i poszło. Likwidacja pieców śmieciuchów Ludzie pukali się w czoło: „Nie zmienimy przyzwyczajeń”, „Kogo stać na nowe ogrzewanie?”. A dziś: – miliony domów po termomodernizacji, – ogromna część pieców wymieniona, – świadomość jakości powietrza zupełnie inna. To pokazuje jedno: jeśli system jest prosty, widoczny i ma kampanię to ludzie to przyjmują. Tak samo będzie z oznaczeniami A–F. Nie trzeba mieć 40% świadomych konsumentów. Wystarczy 10–15%, żeby sieci zaczęły panikować. 2. „PKWiU nieobowiązkowe nikt tego nie wpisuje” To prawda. Ale ważne jest coś innego: Rolnik nie musi wpisywać NIC więcej. Faktur nie wypisuje się ręcznie. Wszystko generuje program księgowy albo system sprzedażowy, a dane: – PKWiU – pochodzenie – UP (poziom przygotowania) – numery partii – CN przy imporcie – dane z KSeF/JPK …i tak są już w systemie tylko nikt ich teraz nie wykorzystuje. To nie rolnik coś wpisuje. To algorytm porządkuje coś, co już istnieje. Dla klienta nie ma PKWiU. Dla klienta jest tylko: PL – A3 albo UE – F9 Prosto, jak na żarówkach. 3. „Minister nie nakaże 30% z grup producenckich” Zgoda nie nakaże, bo to nie PRL. Ale minister może: – premiować krótkie łańcuchy, – obniżyć składkę na Fundusz dla GP z przejrzystą strukturą, – wprowadzić preferencje w programach wsparcia, – wymagać raportowania struktury dostaw (to już działa w UK i Francji). To NIE jest przymuszanie. To jest stworzenie środowiska, w którym uczciwi wygrywają, a patogrupy znikają. Wchodzisz to masz bonusy. Nie wchodzisz do widzenia, rynek Cię weryfikuje. 4. „Grupy producenckie to patologia” Masz rację część tak. Ale dlatego właśnie potrzebny jest rentgen łańcucha. Bo dziś patogrupa działa tak: – kupuje brudne za 0,60, – przepakowuje, – dopisuje „sortowanie”, „kalibrację”, „logistykę” choć nic z tego nie robi, – sprzedaje do sieci za x2. Dzisiaj tego nie widać, bo system jest ciemny. Po wprowadzeniu UP1–UP10 i pełnego łańcucha: R → GP → P → CD → S patoprzerzut zostaje „rozświetlony”. 5. Kluczowa rzecz: KAMPANIA (Fundusz Promocji Owoców i Warzyw) Fundusz, który wszyscy finansujemy, powstał po coś. Czas, żeby wreszcie zadziałał. To on ma zrobić robotę, którą kiedyś zrobił: – system recyklingu, – program „Czyste Powietrze”, – kampanie społeczne o bezpieczeństwie żywności. Kampania typu: „Kupujesz A – promujesz polskie. Kupujesz F – płacisz za powietrze i nadmarże.” I to działa. Bo klienci nie muszą znać rolnictwa, ale muszą mieć sygnał na półce. I ten sygnał ich prowadzi. Social media zrobią resztę. ggg Twoje obawy są słuszne. Ale patrzymy na przykładach z życia: systemy, które wydawały się nierealne, zostały przyjęte i dziś są normalnością. Tu będzie tak samo, bo: – rolnik nie ma więcej roboty, – dane już istnieją, – konsument dostaje prosty komunikat, – Fundusz robi kampanię, – sieci reagują na presję klientów, – a A–F to dla ludzi „zielone-czerwone”, nie wykład z ekonomii. System działa, bo jest prosty, widoczny, uczciwy i oparty na fakturach, a nie deklaracjach. A najważniejsze nie trzeba zmieniać świata od jutra. Wystarczy zacząć go pokazywać, a rynek sam się skoryguje. Proszę o kolejne głosy i propozycję zmian!!! Pozdro
  21. Witam, Dziękuję za ten bardzo ważny komentarz i za to, że naciska Pan na rzeczy „na już”. Każdy z nas chciałby, żeby poprawa nastąpiła natychmiast, bo sytuacja na rynku jest tak trudna, że nikt nie ma czasu czekać kolejnego roku. I dlatego spróbuję odpowiedzieć jak najbardziej praktycznie. 1. Dziś największym problemem rolnictwa nie jest jeden produkt. Nie jest cebula, nie są ziemniaki, nie jest cukier ani mleko. Źródłem problemu jest NADPODAŻ WSZYSTKIEGO. W jednym roku: – urodzaj zbóż, – urodzaj rzepaku, – urodzaj warzyw, – urodzaj kukurydzy, – mięso tanie jak woda, – mleko po 1,50 zł, – tuczniki po 4,60 zł, – pasza za półdarmo, – magazyny pełne, – konsumpcja spadła o 10%, – a import dalej wjeżdża jak gdyby nigdy nic. To nie jest normalny rok. To jest sytuacja globalna nadprodukcja w każdej gałęzi gospodarki, nie tylko żywności, ale też: stali, samochodów, elektroniki, materiałów budowlanych. Kapitał wymknął się spod kontroli i dojechaliśmy do ściany. Dlatego nie ma jednego prostego leku. Ale są rozwiązania, które można wdrożyć dziś i które faktycznie mogą ulżyć rolnikom już teraz, zanim system R→GP→P→CD→S wejdzie w życie. 2. Co można zrobić NATYCHMIAST? Nie za rok. Teraz. A) Import – można sterować mądrze, bez łamania prawa UE Wszyscy wiemy, że UE zakazuje ceł i ograniczeń ilościowych. Ale prawo UE pozwala ograniczać KIERUNEK importu, jeśli robi się to zgodnie z zasadą „ochrony interesu rynku”. Czyli: – nie blokujemy importu, – ale kierujemy go tam, gdzie najmniej szkodzi. Jak? Przykład 1: ziemniaki Nie zakazujemy importu ziemniaka. Ale wydajemy rozporządzenie, że ziemniak z importu może trafiać wyłącznie do: – skrobiowni, – krochmalni, – przetwórstwa. A nie do detalu. Efekt? Importer zamiast kupić ziemniaka za 0,90 zł i sprzedać w sklepie za 1,60 zł… nagle musi sprzedać go do przemysłu za 0,15–0,20 zł. I przestaje się to opłacać. Polski ziemniak wraca na półkę. Zero naruszenia prawa UE. Przykład 2: zboża Można ograniczyć import: – pszenicy konsumpcyjnej, – jęczmienia browarnego, – kukurydzy „food grade”. Pozostawiając tylko: – zboża paszowe, – kukurydzę przemysłową (bioetanol), – surowce dla paszarni. Zboże „sklepowe” ma dużo większą wartość dodaną i trzeba je chronić. Przykład 3: nie wpuszczamy produktów półprzetworzonych NIE blokujemy zboża, a wjeżdża nam mąka, semolina, skrobia albo płatki. To trzeba odwrócić. To działa natychmiast i NIE łamie prawa UE trzeba tylko odwagi i kreatywności. Drugi mechanizm NATYCHMIASTOWY szybkie dane o imporcie i eksporcie Dziś, żeby dowiedzieć się: – ile wjechało cebuli, – ile wyjechało marchewki, – po jakiej cenie odprawiono pszenicę, …trzeba czekać 6–8 tygodni, bo GUS publikuje to z dużym opóźnieniem. To sprawia, że reagujemy dopiero wtedy, kiedy jest już po wszystkim. A przecież podczas odprawy celnej TO WSZYSTKO jest wpisywane od razu: – kraj pochodzenia, – wolumen, – cena transakcyjna, – kod CN. Czyli dane są tylko schowane. Wystarczy jedna decyzja: „dane o imporcie i eksporcie publikujemy co 7 dni – automatycznie z systemu celnego” I nagle: – widzimy, że wjeżdża 8 tirów cebuli z Holandii czy też Egiptu, – widzimy ceny (wjeżdża po 1 zł a nam rolnika mówią, że wjechało po 0,5 zł), – widzimy wolumeny (handel chce zbić cenę i mówi że wjechał cały pociąg a naprawdę wjechał tylko 1 kontener), – możemy reagować zanim rynek padnie. Ten mechanizm sam w sobie stabilizuje rynek, bo importer widzi, że jego działania są publiczne i widoczne. C) Trzeci mechanizm kierowanie nadwyżek tam, gdzie nie psują rynku Dziś jest tak: Rynek detaliczny – zalało. Rynek przemysłowy – też dużo, ale mógłby brać więcej, gdyby był zorganizowany. Dlatego mówiłem: Zboża → bioetanol Rzepak → biodiesel Warzywa → przetwórstwo Ziemniak → skrobia Problem? Polska nie ma fabryki bioetanolu „wysokiego przerobu”, która mogłaby ściągnąć cały rynek. Ale to jest inwestycja, która zwraca się w kryzysie – i powinna być w planach rządowych. Tu i teraz można jednak zrobić jedną rzecz: dopłaty do przerobu nadwyżek (energia, alkohol, przemysł skrobiowy) Tak samo jak UE dopłacała do prywatnego przechowywania masła i mleka w proszku. D) Czwarty mechanizm to kampania konsumencka, która działa od jutra Nasz system R→GP→P→CD→S jest potężny, ale potrzebuje kilku miesięcy, by wejść. Ale wsparcie konsumentów można zbudować jutro. Jak? Proste hasła: „Zapytaj w sklepie: ile z Twojej złotówki trafiło do rolnika?” „Jeśli rolnik dostał 10%, to kto wziął 90%?” „Wybieram żywność z Polski, nie z marży.” Handel najbardziej boi się konsumenta, nie rolnika. Podsumowanie Rolnicy nie potrzebują ryby. Rolnicy potrzebują systemu, który: • zdejmie nadwyżki, • utrudni import detaliczny, • umożliwi import przemysłowy, • ograniczy patologie, • doda transparentność, • pozwoli reagować w czasie rzeczywistym. A nie za rok. Dziś. I te rzeczy są możliwe od ręki bez czekania na zmianę ustawy unijnej. Ale potrzebna jest jedna rzecz: Presja oddolna. Bez tego rząd zawsze wybierze drogę najłatwiejszą: dopłaty i przeczekanie. A przeczekać się tego kryzysu nie da. Czekam na wasze głosy, pomysły i opinię. Sam kijem Wisły nie zawrócę. Pozdro
  22. Pani Gosiu dziękuję za kolejne bardzo trafne pytania, bo one tak naprawdę prowadzą tę dyskusję we właściwym kierunku. Czy markety mogą próbować to storpedować? Mogą. Ale właśnie dlatego pierwszy etap zmian nie zaczyna się w sklepie, tylko na ulicy podczas protestów rolniczych. Przez ostatnie 20 lat każdy minister rolnictwa mówił nam jedno i to samo: „Integrujcie się pionowo, integrujcie się poziomo, skracajcie łańcuchy dostaw.” I my to zrobiliśmy. Rolnik → Grupa → Pośrednik — tu łańcuch się skrócił. Ale jednocześnie: Pośrednik → Centrum → Sieć → Konsument wydłużyło się prawie dwa razy. Czyli my swoją pracę odrobiliśmy, a „druga strona” wydłużyła łańcuch tak, że nasze wysiłki przestały cokolwiek dawać. Dlatego ten system ma pokazać, że problem nie leży na wsi tylko daleko za nami, tam, gdzie rosną marże, których nikt nie widzi. I teraz sedno: Co zadziała natychmiast, jeszcze zanim system ruszy formalnie? 1. Protesty rolników + nowy język argumentów Dzisiaj protesty wyglądają tak: „Dajcie dopłaty”, „Dajcie rekompensaty”, „Dajcie ceny minimalne”. I konsument tego nie kupuje, bo: „Rolnik chce pieniędzy, a ja też mam drożyznę.” Ale jeśli rolnicy zaczną mówić: „Polski rolnik dostaje z Twojej złotówki tylko 10%. Chcesz wiedzieć, gdzie idzie reszta? Zobacz, kto bierze 80% marży.” To konsument zacznie nas wspierać, bo nagle widzi, że: – nie walczymy o dopłaty, – nie walczymy o przywileje, – tylko o uczciwość, która dotyczy jego portfela. To jest efekt natychmiastowy. 2. Klient w sklepie zaczyna pytać o udział rolnika Nie potrzeba ustawy. Nie potrzeba rozporządzenia. Wystarczy, że ruszy kampania społeczna: „Zapytaj w sklepie, ile z Twoich 4 zł trafiło do rolnika.” Sieci tego nienawidzą, bo nikt nie chce tłumaczyć klientowi, dlaczego: rolnik dostał 0,60 zł, a na półce jest 3,99 zł. Presja klientów działa szybciej niż wszystkie ustawy razem. 3. Ten system daje szansę, by w sklepach wróciła polska żywność I tu jest bardzo ważny element. Jeśli wprowadzimy: PL – A4 UE – C7 Mersocur – F9 to sieci będą bały się wystawiać importu w detalu. Bo klient go odrzuci. Import nie zniknie – ale zostanie przesunięty do przetwórstwa, gdzie cena gra mniejszą rolę. A na półkach pojawi się więcej polskich warzyw i owoców, bo będą miały lepsze oznaczenia. Nie będzie tak jak dziś, że Polskie ziemniaki gniją nie zebrane na polu a w detalu handluje się ziemniakami importowanymi To jest najbliżej zdrowego patriotyzmu konsumenckiego, jaki można osiągnąć w UE. 4. Grube ryby nie storpedują czegoś, czego chce społeczeństwo To nie będzie martwe prawo, bo jego siła nie polega na papierach, tylko na: – danych z faktur, – algorytmie, – presji konsumentów, – presji protestów, – presji opinii publicznej. Nie dodajemy żadnych nowych papierów dla rolnika. Wszystkie dane już są: PKWiU KSeF JPK numery partii pochodzenie towaru wartość sprzedaży Poziom przygotowania UP (i tak jest już często wpisywany na specyfikacjach dostaw) Nic z tego rolnik nie wpisuje ręcznie. Robi to system. Rolnik jutro ma tyle samo roboty co dziś. Nie dodajemy mu ani jednego nowego dokumentu. 5. Oczekuję więcej pomysłów od forumowiczów Pani Gosiu i inni – wrzucajcie pomysły: – Jak skalować system na warzywa przemysłowe? – Jak reklamować system, żeby konsument go zrozumiał? – Jak zrobić akcję „Wybieram A, nie F”? – Jak wprowadzić edukację medialną? – Jak zrobić wizualizacje na półkach? – Jak walczyć o udział polskich grup producenckich? Bo mój pomysł sam się nie obroni. Obroni się dopiero wtedy, kiedy dopracujemy go tu – na forum – wspólnie. Efekty natychmiastowe są możliwe: • na protestach, • w mediach, • w świadomości klientów, • w presji na sieci, • w zmianach kierunku importu (z detalu → do przetwórstwa). Efekt pełny w detalu będzie w kolejnym sezonie. Ale presja społeczna zacznie działać jutro. A my nie możemy czekać kolejnych 10 lat. Bardzo dziękuje moderatorom oraz portalowi igrit.pl za możliwość przedstawienia moich i waszych pomysłów na poprawę sytuacji w handlu i rolnictwie. Tylko nasza wspólna praca może dać efekty. Pozdro
  23. Witam ponownie. Pani Gosiu oraz forumowicze spróbuję to teraz opisać tak, żeby każdy widział, że ten system da się wdrożyć, że nie jest to żadna utopia i że realnie może nam pomóc na co dzień. Zacznę od najważniejszej rzeczy: w tym systemie rolnik, grupa producencka, pośrednik ani sklep nie robią dodatkowych papierów. Zero nowych tabelek, zero raportów, zero formularzy. My tylko korzystamy z tego, co już i tak istnieje na fakturach. A faktury przechodzą przez KSeF, JPK, mają PKWiU, mają kraj pochodzenia, mają numery partii. My niczego nie dokładamy tylko łączymy kropki. Jak to wygląda w praktyce. Każdy produkt ma swój zwykły kod PKWiU. Przykładowo cebula ma kod 01.13.43.0. Po zmianie, która polega jedynie na rozszerzeniu kodu o dwie cyfry, pojawia się oznaczenie typu 01.13.43.0.1.4. Liczba „1” mówi, że sprzedawcą był rolnik. Liczba „4” oznacza poziom przygotowania produktu, czyli użyteczność (sortowana). Kolejne faktury mogą mieć np. 01.13.43.0.2.5 u grupy, 01.13.43.0.3.7 u pośrednika i 01.13.43.0.5.9 u sklepu. To wszystko dzieje się na poziomie faktur, a faktury i tak muszą być wystawiane. System tylko odczytuje te dane i układa łańcuch dostaw w jedną linię. Rolnik nie wypełnia nic ponad to, co dziś. Grupa nic ponad to, co dziś. Pośrednik i centrum nic ponad to, co dziś. Algorytm sam analizuje dane, które i tak już są w systemie. I teraz najważniejsze. Konsument nie widzi żadnych kodów PKWiU. Konsument widzi jedynie proste oznaczenie A, B, C, D, E lub F oraz kolor dokładnie tak jak etykiety energetyczne na sprzęcie AGD albo klasy na żarówkach LED. To jest prosty język, który każdy rozumie. Jeśli produkt ma A3, to konsument widzi, że rolnik ma godny udział i że po drodze jest tylko kilka ogniw. Jeśli produkt ma C8, to widzi, że udział rolnika jest bardzo niski, a ogniw po drodze jest cała lista. Jeśli produkt ma F, to znaczy brak danych, czyli import spoza systemu, czyli: Ukraina, Mercosur, niewiadome pochodzenie, brak informacji o udziale rolnika. I teraz jest najważniejsza sprawa: minister rolnictwa może ustalić, że np. minimum 30% warzyw w sklepach musi pochodzić z grup producenckich. Tyle tylko, że dopóki nie widzimy danych na fakturach, nikt nie może tego skontrolować. A w tym systemie kontrola odbywa się automatycznie, bo wszystko jest odczytywane z kodu. Znika problem „martwego prawa”, bo nie ma czego kontrolować ręcznie. Wszystko liczy się samo na podstawie faktur. Minister może też ustalić, że maksymalnie 20% towaru na półkach może mieć oznaczenie F. Nie zakazujemy importu, ale jeśli ktoś sprzedaje coś bez danych, to trafia do kategorii F i teraz sklepy muszą pilnować limitu. To tworzy mechanizm, w którym uczciwy polski produkt zaczyna wygrywać, ale bez łamania prawa unijnego. Żadnych zakazów, żadnych blokad, żadnych ceł. Tylko informacja i limity udziału grup. Co najlepsze w tym modelu to grupy producenckie w końcu stają się realnie potrzebne. Bo jeśli sklepy muszą mieć minimum 30% towaru od grup, to grupy zaczynają powstawać same z siebie. To jest pozytywna motywacja, a nie przymus. Tak samo z producentami indywidualnymi, bo jeśli ich cebula trafia do systemu jako A3, to sklep woli ją kupić, bo ma to wpływ na ogólny wynik udziału. Największa wartość tego systemu jest taka, że nagle zaczynamy widzieć czarno na białym, gdzie znika pieniądz. Dziś jest tak, że rolnik sprzeda za 0,60 zł, sklep za 3,00 zł, a marża po drodze znika jak para wodna. W nowym systemie widać, ile ogniw i jaka wartość została dodana i czy ta wartość jest realna. To jest coś, czego rolnicy domagają się od dekad: prawdy i przejrzystości. Jeśli ktoś próbuje „przepakować” cebulę, która już była sortowana, system to pokaże po kodzie. Jeśli ktoś kupił za 60 groszy, sprzedał za 2 zł i udaje, że zrobił na niej 10 użyteczności to system pokaże, że to fikcja. To samo z importem, jeśli produkt nie ma danych z początku łańcucha, oznaczenie F będzie widoczne na półce, a klient sam wybierze, czy chce F czy A. Nie ma tu miejsca na martwe przepisy. Wszystko opiera się na fakturach. A faktura i tak musi być wystawiona, bo nie ma drogi ucieczki. Dlatego to prawo nie może być martwe, bo nie wymaga dodatkowej pracy. Wystarczy je włączyć. Właśnie dlatego uważam, że idziemy w dobrą stronę. System jest wykonalny, bazuje na rzeczach, które już istnieją i daje szansę każdemu: rolnikowi, grupie, pośrednikowi i konsumentowi. Nie chodzi o walkę między sobą chodzi o to, żeby każdy widział, gdzie naprawdę powstaje wartość, a gdzie tworzy się powietrze. Jeśli pojawią się kolejne pytania, to piszcie. Ten wątek jest po to, żeby wypracować coś, co się obroni nie tylko na forum, ale i w prawdziwym życiu. A ja naprawdę wierzę, że ten system może być takim narzędziem. Do wpisu załączam schemat graficzny który pomógł mi zrobić znajomy tak aby wszystko było jeszcze bardziej czytelne. Pozdro
  24. Witam, Dzięki za ten głos, bo poruszył Pan najtrudniejszy element układanki czyli import, duże grupy i cena minimalna. Od razu przejdę do sedna. 1. Przykład: kapusta kupiona w Niemczech za 2 zł, sprzedana u nas za 4 zł Ma Pan absolutną rację: taki przykład pokazuje, jak bardzo obecny system jest krzywy. Ale wbrew pozorom to jest właśnie sytuacja, którą system ma ujawnić, a nie zamieść pod dywan. Jeżeli na półce pojawia się: UE – B5 – 50% …to klient od razu widzi: że produkt nie jest polski, że rolnik dostał połowę, że przebył 5 ogniw, że ktoś po drodze zrobił interes życia, i że nie ma to nic wspólnego z polskim rolnictwem. Dziś tego nie widać, bo wszystko jest zamazane. W nowym systemie widać jak na dłoni i to konsument zacznie wybierać A4 zamiast C8. I właśnie o to chodzi. 2. Grupy kupujące towar za 60 gr i sprzedające za 2 zł Znam te przypadki wszyscy znamy. I powiem tak: To nie jest problem grup jako idei. To problem braku przejrzystości, który pozwala niektórym robić karuzele: kupić za 60 gr, przepakować, dopisać „wartość dodaną”, sprzedać jako pełnowartościowy wpływ do sieci, a rolnikowi powiedzieć „taki jest rynek”. W nowym systemie takie rzeczy nie przejdą, bo: pojawi się UP1–UP10 (jaki poziom pracy wykonano), pojawi się łańcuch R → GP → P → CD → S, każde ogniwo pokaże swój rzeczywisty udział wartości, nie da się już udawać, że towar który był skalibrowany trzy razy, „zrobił się sam”. System wyłapie: „martwe” pośrednictwo, handel powietrzem, sztuczne dopisywanie wartości, firmy-córki służące tylko przerzucaniu marży. 3. Cena minimalna brzmi pięknie, ale to ślepa uliczka To jest bardzo częsty postulat, ale trzeba powiedzieć to uczciwie: Cena minimalna = nadprodukcja + wygodnictwo + roszczeniowość + obowiązek skupu. A jeśli jest obowiązek skupu, to pojawiają się dwa problemy: Kto to ma kupować? Państwo? Przetwórnie? Gminy? To kończy się „gorczycą zaorowaną pod dopłaty”. Unia nie pozwoli na cenę minimalną i tu ma Pan rację. UE traktuje to jako niedozwoloną pomoc publiczną i ingerencję w rynek. I jest też trzecia rzecz, o której mało kto mówi: Cena minimalna premiuje słabych producentów i karze najlepszych. Bo skoro każdy ma gwarantowane 1,20 zł za kapustę, to po co: inwestować, rozwijać gospodarstwo, robić jakość, dbać o termin, ryzykować? Rynek zamiera, jakość spada, koszty rosną. To działa tylko na krótką metę. A potem kończy się katastrofą. 4. To nie cena minimalna jest rozwiązaniem tylko przejrzystość Przejrzystość działa inaczej: niczego sztucznie nie podnosi, niczego nie ustala na sztywno, tylko odsłania prawdę. A kiedy: klient widzi A3 (rolnik 30–39% → tylko 3 ogniwa) obok leży C8 (rolnik 10–19% → 8 ogniw) …to sam wybierze zdrowy łańcuch. I to konsument wywiera presję na handel, a nie my. To działa tak samo, jak etykiety energetyczne: nikt nie nakazuje kupić lodówki A+++, ale każdy jej szuka. 5. Co z importem? Importu nie zakazujemy, bo nie możemy. Ale pokazujemy go jawnie: kraj pochodzenia, udział rolnika, liczba ogniw, poziom przetworzenia. Jeśli kapusta z Niemiec ma: UE – D7 – 50% a polska ma: PL – A3 – 32% to nagle: polska staje się czytelna, klient wie, co wybiera, handel nie schowa importu „na palecie pod spodem”. Dziś import wygrywa nie ceną, tylko brakiem jawności. Podsumowanie odpowiedzi Cena minimalna = ślepa uliczka Import – ujawniamy i pokazujemy klientowi Grupy – mają mieć uczciwe miejsce, nie fikcyjne marże System = światło, przejrzystość, algorytm, fakty Konsument poprzez wybór A3 zamiast C8 sam naciska na handel My wreszcie widzimy, gdzie znikają pieniądze To nie jest system cudów to system prawdy. A prawda jest tym, czego dziś najbardziej brakuje. Jeśli uważacie moje odpowiedzi za niekompletne lub coś miałbym rozwinąć to piszcie śmiało. Na tym etapie w naszym projekcie odrzuciłem cenę minimalną ale rolnictwo potrzebuję wielu zmian a ten wątek na forum to jeden z pomysłów na poprawę obecnej sytuacji. Rozwijam ten pomysł razem z wami i bardzo cenię wasze zdanie i opinię. Wiem, że jeśli nie obronię tego pomysłu na tym forum to w prawdziwym życiu ten pomysł też się nie obroni. Dlatego nasza wspólna praca jest taka ważna. Nasz pomysł to walka o świadomego konsumenta który wybiera wartościowy produkt a nie fikcyjną wartość dodaną. Pozdro
  25. Witam, Pani Gosiu bardzo dziękuję za ten głos. Jest naprawdę cenny, a przede wszystkim kobiece spojrzenie na sprawę jest tu niezwykle potrzebne. Panie mają często bardziej praktyczne, organizacyjne spojrzenie na detale, których my faceci czasem nie dopracowujemy. Dlatego bardzo doceniam tę wypowiedź. Postaram się odpowiedzieć najprościej jak się da. 1. Czy mamy pewność, że system poprawi zarobki rolników? Gwarancji nie ma bo cudów w gospodarce nie ma. Ale po raz pierwszy od 30 lat będziemy widzieć czarno na białym, gdzie powstaje marża i kto ile bierze z naszej złotówki. Dziś nie wie tego nikt: rolnik nie wie, grupa nie wie, pośrednik nie wie, konsument nie wie, państwo wie tylko częściowo — jeśli w ogóle. A jak coś jest niewidoczne, to sprzyja patologiom. Ten system nie daje złotych gór. Daje przejrzystość. A przejrzystość to pierwszy krok do uczciwych pieniędzy. 2. Czy pojawią się nowe patologie? Zawsze ktoś będzie próbował kombinować. Ale ten system ma opierać się na twardych danych z faktur, nie deklaracjach: KSeF JPK PKWiU numery partii obowiązkowe pochodzenie towaru Kombinowanie typu: firmy–córki, ukryte marże, lewe dopłaty, opłaty półkowe, „koszty z powietrza” działa tylko wtedy, kiedy rynek jest niewidoczny. A my chcemy zapalić światło. 3. Czy w systemie jest godne miejsce dla grup producentów? Tak i to jest bardzo ważny punkt. Grupy są dziś między młotem a kowadłem: rolnik oczekuje ceny i porządku, sieci dociskają ich niemiłosiernie, a sami pracują za marże często symboliczne. W naszym systemie każde ogniwo ma dostać uczciwy procent za realną pracę, a nie za samą „nazwę”. Dlatego łańcuch będzie opisany jasno: R → GP → P → CD → S R – Rolnik GP – Grupa Producencka P – Pośrednik/Hurt CD – Centrum Dystrybucyjne S – Sklep Do tego dochodzi skala przygotowania Użyteczności Produktu UP1–UP10, bo ktoś robi minimum, a ktoś maksimum: UP1 – surowy produkt prosto z pola (samozbiory) UP2 – podstawowe czyszczenie UP3 – sortowanie na wielkość UP4 – sortowanie jakościowe UP5 – big-bag / skrzyniopaleta UP6 – worek 15 kg UP7 – mała konfekcja (do 2 kg) UP8 – pakowanie na sztuki UP9 – formaty promocyjne UP10 – obsługa i selekcja na półce Każdy ma inną robotę. I każdy powinien mieć uczciwe wynagrodzenie ale nie 80% zysku jak czasem dziś bywa. System pokaże czarno na białym: ile wartości dodaje rolnik, ile grupa, ile pośrednik, ile handel. Dzisiaj nie widzi tego nikt. 4. Co z produktami wstępnie przetworzonymi? Właśnie po to jest UP1–UP10. Przykład: Rolnik A sprzedaje marchew brudną (UP1). Rolnik B sprzedaje cebulę sortowaną i pakowaną (UP4–UP6). Dziś system wrzuca ich do jednego worka. W nowym: To dwa różne poziomy i dwie różne wartości dodane — uczciwie i jasno. 5. Dlaczego nie udało się z jabłkami (1 zł + 1 zł + 1 zł)? Był pomysł: 1 zł dla sadownika, 1 zł dla dystrybucji, 1 zł dla handlu → 3 zł dla klienta. Piękny na papierze — ale niewykonalny, bo brakowało fundamentów: danych, przejrzystości, algorytmu, obowiązku informacyjnego. Dziś te fundamenty mamy. Te dane już są na fakturach tylko nikt ich nie łączy i nie przetwarza (np. cebula luz, jabłko-karton, worek szyty 15kg). Państwo potrafiło wprowadzić: ewidencję zabiegów, tachografy, normy sanitarne, wymogi BHP, standardy jakości mleka, JPK, KSeF… To może też wprowadzić prosty obowiązek informacyjny, który wreszcie działa na naszą korzyść. 6. Po co to wszystko? Bo każdy mówi, że zarabia za mało. A mimo to ceny w sklepie rosną. To znaczy, że gdzieś po drodze jest wąskie gardło i trzeba je znaleźć. I jeszcze jedno ważne: Rolnik pojawi się w systemie tylko raz i to na pierwszej fakturze. To uniemożliwia fikcję typu: „sortowaliśmy jeszcze raz”, „dodaliśmy wartość”, „przeszło przez trzy magazyny”, „zrobiliśmy kaliber, którego już nie było”. Te wszystkie sztuczki skończą się, bo system sam odfiltrowuje dane z faktur. Nie obiecuję złotych gór. Obiecuję przejrzystość. A przejrzystość to pierwszy krok do uczciwego rynku czyli takiego, w którym: rolnik, grupa, pośrednik, dystrybucja, sklep mają swoje godne miejsce i uczciwy udział. Jeszcze raz dziękuję, że Pani to podniosła. To są pytania, które prowadzą tę dyskusję w dobrą stronę. Pozdrawiam serdecznie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...