Polskie mięso prosto z... Belgii
Jak wynika z przeprowadzonych inspekcji, mięso oznaczone jako ,,polskie''' może pochodzić z Belgii lub Węgier. To może być tylko wierzchołek góry lodowej, bo Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych sprawdziła jakość handlową mięsa wieprzowego i drobiowego w elementach, wprowadzanego do obrotu tylko w 16 sklepach.
- Badania laboratoryjne przeprowadzono w zakresie oznaczenia poziomu enzymu HADH w mięsie drobiowym, który świadczy o jego wcześniejszym mrożeniu. Objęto nimi 12 partii mięsa drobiowego, z czego 1 zakwestionowano (8,3%) - informuje Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych.
Najwięcej problemów związanych było z oznakowaniem. Inspekcja zauważyła bowiem, że są problemy z niewłaściwą deklaracją pochodzenia, np. podano informację „kraj pochodzenia: Hiszpania” dla mięsa pochodzącego z Polski, wskazano „Miejsce chowu: Węgry, Miejsce uboju: Węgry” wraz z flagą Węgier na mięsie pochodzącym z chowu i uboju w Polsce, podano informację „Kraj pochodzenia: Polska”, podczas gdy na etykiecie umieszczonej na opakowaniu zbiorczym zadeklarowano „Miejsce chowu: Belgia, Miejsce uboju: Belgia”.
Jakie jeszcze były problemy z oznakowaniem mięsa?
Z informacji podanej przez IJHARS wynika, że oznakowanie zweryfikowano w przypadku 179 partii mięsa, z czego w 82 stwierdzono nieprawidłowości (45,8%). Dotyczyły one m.in.:
- Braku wskazania państwa lub miejsca pochodzenia wraz z grafiką przedstawiającą flagę państwa pochodzenia.
- Braku grafiki przedstawiającej flagę państwa pochodzenia.
- Umieszczenia informacji „Produkt polski” dla mięsa pochodzącego z Belgii.
- Braku wskazania gatunku mięsa.
- Braku informacji o klasie jakości handlowej mięsa drobiowego.
- Podania informacji „własny rozbiór”, podczas gdy mięso zostało zakupione od dostawców w gotowych elementach.
FOTO: IJHARS
1 komentarze
PIH napisze tony dokumentów z których nic nie będzie wynikać. Może po trzech latach sprawa trafi do sądu gdzie zostanie umorzona. W tym czasie polski śmietnik przyjmie tysiące ton takiego mięsa , warzyw , owoców, nabiału i ryb. Nikt nie narazi się UE , a główne ofiary, polscy rolnicy w międzyczasie zlikwidują swoje gospodarstwa. Bez srogich kar nakładanych natychmiastowo na sprowadzającego, dystrybutora i sprzedawcę nic się nie zmieni. Tak działa Pinokio i spóła. Minister nic nie widzi bo stary już jest , a nawet gdy widzi to i talk zawsze wybiera święty spokój. Jest takie coś w Polsce jak Fundusz promocji mięsa wieprzowego na który składają się polscy rolnicy hodujący świnie. Kosztem polskich rolników promuje się mięso z Belgi, Holandii, Danii , Niemiec i innych. Kosztem polskich hodowli Karpia i pstrąga promuje się wietnamskie pangi i norweskie łososie. I tak zarzyna się to polskie rolnictwo.