NIK: niezbadane nawozy
Najwyższa Izba Kontroli przedstawiła swój raport dotyczący wprowadzania do obrotu nawozów i środków wspomagających uprawę roślin. Przedstawione wyniki prac inspektorów są dość szokujące - NIK stwierdził, że mogło dojść do wprowadzenia na rynek produktów z zawartością metali toksycznych lub jaj pasożytów groźnych dla człowieka.
Jak poinformowano, w ostatnich latach obok nawozów mineralnych coraz częściej rolnictwo sięga po nawozy mineralno-organiczne, organiczne, a także środki wspomagające uprawę roślin (dalej: śwur), w tym środki poprawiające właściwości gleby, wzbogacające ją o substancje humusowe. Część tych produktów produkowana jest z komunalnych osadów ściekowych. Tych ostatnich z roku na rok przybywa (w 2011 r. – 526,7 tys. ton suchej masy, w 2020 r. – 568,9 tys. ton), m.in. za sprawą dynamicznego rozwoju sieci kanalizacyjnych.
- Ustawa z dn. 14 grudnia 2012 r. o odpadach nakłada na rolnicze stosowanie tych odpadów wiele ograniczeń. Jednak nie mają one zastosowania, gdy z osadów tych wytwarza się nawozy organiczne bądź śwur i wprowadza je na rynek na podstawie bezterminowego zezwolenia ministra właściwego ds. rolnictwa. Nie ma np. obowiązku przeprowadzania badań gleby przed wykorzystaniem takich nawozów do nawożenia - przypomniał NIK.
Najwyższa Izba Kontroli poinformowała, że zalegające w osadach ściekowych jaja pasożytów niebezpiecznych dla człowieka (np. glisty ludzkiej czy włosogłówki) lub bakterie (np. Salmonella) mogą trafić do nawozów lub środków wspomagających uprawę roślin, gdy podczas jego wytwarzania proces higienizacji będzie zbyt krótki. To samo dotyczy zanieczyszczeń przemysłowych w ściekach – do osadów i nawozów z nich wytworzonych mogą trafiać toksyczne metale (kadm, nikiel, ołów, rtęć i in.). Zagrażają one bezpośrednio uprawom i ludziom spożywającym nawożone produkty.
- Postępowania administracyjne w sprawie wydania i cofnięcia pozwoleń na wprowadzenie do obrotu nawozów i śwur Minister Rolnictwa prowadził prawidłowo i rzetelnie (pod względem merytorycznym), ale za to przewlekle, a także z naruszeniem zasady równego traktowania wnioskodawców z powodu braków kadrowych. Już na etapie organizacji systemu nadzoru nad tą sferą Minister przeprowadził analizę ryzyka, która wskazywała na zbyt małą liczbę pracowników w stosunku do liczby wykonywanych zadań. Skutek bezpośredni to opóźnienia w terminowym wydawaniu decyzji, zaś pośredni – potencjalne straty finansowe wnioskodawców z powodu braku możliwości sprzedaży produktów i postępowania odszkodowawcze o utracone korzyści. Kontrola NIK wykazała, że te zagrożenia w dużej mierze się zmaterializowały - poinformował NIK.
W ocenie Izby, organy PIORiN nie zawsze prawidłowo i rzetelnie sprawowały nadzór nad wprowadzaniem na rynek nawozów i śwur. W sześciu na dziewięć skontrolowanych WIORIN-ów (inspektoratów wojewódzkich), wbrew odpowiednim przepisom, nie zlecano rutynowych badań zanieczyszczeń w nawozach i w śwur, szczególnie wyprodukowanych z osadów ściekowych, ograniczając się na ogół do zlecenia badań parametrów jakościowych. Zaś przyjęta procedura poboru próbek nie gwarantowała miarodajnej oceny parametrów biologicznych. Okręgowe stacje chemiczno-rolnicze nie były w pełni przygotowane do analizy wszystkich parametrów jakościowych i zanieczyszczeń.
- Badania zlecane przez WIORiN-y trwały nawet 151 dni, co nie gwarantowało wycofania z rynku produktów niespełniających wymagań. W trakcie kontroli NIK GIORiN zalecił przeprowadzenie tych badań w czasie maksimum 20 dni roboczych - poinformował NIK. -WIORiN-y nie upubliczniały danych o wydanych decyzjach administracyjnych, ponieważ przepisy nie nakładały takiego obowiązku. W ocenie NIK zasadna jest zmiana przepisów w kierunku upubliczniania takich informacji, co z jednej strony spełni dodatkową funkcję prewencyjną wobec podmiotów wprowadzających produkty niespełniające wymagań na rynek, z drugiej będzie pełniło istotną funkcję informacyjną dla kupujących.
1 komentarze
Państwo z kartonu :(