Kupowanie na przymus czy producent bliżej kupującego?
Polscy rolnicy oraz sektor rolno-spożywczy jest w znacznym stopniu uzależniony od zagranicznych sieci handlowych działających na polskim rynku - uważa poseł PiS Michał Cieślak. W tej sprawie napisał interpelację do Ministra Rozwoju.
- W wyniku wieloletniej szkodliwej w obszarze zatrudnienia i zaopatrzenia zmiany modelu rynkowego w Polsce, która następowała w okresie transformacji doszło do zdominowania polskiego rynku artykułów żywnościowych przez zagraniczne sieci handlowe - pisze w interpelacji poseł Cieślak. - Nowy model rynkowy przy aprobacie poprzednich rządów powstawał bez określonej strategii i systemu zabezpieczającego relacje i zależności rynkowe w obszarze produkcji i dostaw produktów rolno-spożywczych wytwarzanych lokalnie a ich zbytu w nowo powstających sieciach handlowych.
Zdaniem posła PiS, poprzednia struktura funkcjonowania handlu w Polsce opierała się w dużej mierze na rynkach powiatowych i rodzinnych spożywczych sklepach handlowych.
Rodzinny handel zaopatrywał sklepy w lokalnych hurtowniach, giełdach rolnych, piekarniach, spółdzielniach mleczarskich, rzeźniach, masarniach, zakładach przetwórczych, tym samym wpływał na zwiększony poziom zatrudniania również w usługach towarzyszących. To generowało kilkaset miejsc pracy w obszarze każdego powiatu i skutkowało częściowo zamkniętym obiegiem pieniądza w lokalnej gospodarce.
- Mając powyższe na uwadze, zasadnym wydaje się wprowadzenie rozwiązań obligujących sieci handlowe do zaopatrzenia swoich marketów w artykuły rolno- spożywcze pochodzące z powiatu, w którym znajduje się market - informuje poseł PiS. - Ważne, aby część asortymentu takiego jak pieczywo, nabiał, mleko, jaja, produkty mączne, wędliny, mięso owoce i warzywa pochodziła od producentów z powiatu, w którym znajduje się market lub z powiatu sąsiadującego lub z najbliżej położonego zakładu.
Pomysł posła Cieślaka jest kalką rozwiązań kóre kilka tygodni temyu wprowadziły Rumunia u Bułgaria, które wprowadziły obowiązkowe zakupy przez sieci handlowe produktów lokalnych. Spotkało się to z protestem sieci dużych sieci handlowych, które opublikowały oświadczenie zarzucające ministrowi rolnictwa i gospodarki żywnościowej Bułgarii lobbowanie na rzecz konkretnych krajowych dużych producentów. Wyrażono niezadowolenie faktem, że rozporządzenie dotyczy wyłącznie dużych sieci.
Jednak problem istnieje. Sam poseł stwierdza, że cena ogórka szklarniowego wynosi u producenta 1,5 zł, a w markecie 4-8 zł za kilogram. Niewątpliwie problemem są wysokie marże handlowców i pośredników, ale... tego problemu nie widział rząd PiS przez ostatnie 5 lat. Trudno tez zrozumieć dlaczego takie sprawy są ,,wrzucane'' akurat przed wyborami prezydenckimi w drodze interpelacji, wszak poseł Cieślak jest posłem partii rządzącej!
Weźmy też pod uwagę szczególną sytuację, którą mamy w tej chwili. Z powodu ,,sparaliżowania'' kraju w obronie przed epidemią nie wszyscy pracownicy otrzymali pełne wynagrodzenia za marzec, co więcej - za kwiecień może być jeszcze gorzej. Ze względów bezpieczeństwa (promowanych przez rząd) wiele osób wybiera sieci sklepów wielkopowierzchniowych jako najlepsze miejsce do zrobienia zakupów - choćby dlatego, ze wszystko można kupić w jednym miejscu. Czy, gdyby ogórki u producenta kosztowały 5 zł/kg, a w sklepie 10 zł/kg to znalazłyby nabywców? Czy nie?
Wszyscy ponosimy koszty ,,sparaliżowania'' kraju z powodu epidemii. Jednak warto znaleźć rozwiązania, kóre byłyby skuteczne także w czasie ,,po'' koronawirusie. Czy wywarcie przymusu na markety kupowania lokalnych produktów nie spowoduje szalonego wzrostu cen w sklepach? A może warto pomyśleć o innej - łatwiejszej - organizacji lokalnych targów i straganów z produktami rolnymi prosto od rolnika? Gdyby kupujący miał do wyboru kupno zerwanego kilka dni wcześniej ogórka w markecie lub pachnącego świeżością ogórka ze straganu na pewno każdy wybrałby produkt prosto od rolnika. Rozwiązaniem więc nie jest kupowanie pod przymusem lokalnie, ale skrócenie łańcucha dostaw i łatwiejszy dostęp do towarów prosto od producenta.
Niewątpliwie w czasie po koronawirusie wiele spraw się zmieni. Warto już dziś zastanowić się czy i jak można usprawnić rynek - w taki sposób, aby cena dla producenta była bardziej satysfakcjonująca, a jednocześnie by kupujący mógł dostać świeży, wysokiej jakości towar. To naprawdę trudna sprawa, bo jak widać, ani poprzednia władza, ani obecna z tym sobie nie poradziła.
Co można zrobić?
0 komentarze