Jak weekendowe przymrozki wpłyną na urodzaj owoców?
Za nami bardzo trudny weekend. Noc z piątku na sobotę była dla sadowników w wielu regionach kraju prawdziwym wyzwaniem. Na Kujawach przy gruncie notowano nawet -9 stopni.
Ale dla sadowników ważniejsza jest temperatura 2 metry wyżej. I choć na wysokości 2 metrów w sadowniczych regionach kraju temperatura wahała się od około -4 do nawet -6 stopni, to była ona na tyle niska, że mogła zadecydować o tegorocznym urodzaju.
Sadownicy rejonu Grójca alarmują, że pomimo prób zamgławiania, palenia ognisk i prób nagrzewania kwietniowe przymrozki mogły okazać się fatalne w skutkach. Gdyby uwzględnić amerykańskie badania, uszkodzenia w fazie zielonego pąka mogą dojśc nawet powyżej 80% owoców.
Niemieccy naukowcy wskazują, że krytyczną dla uszkodzeń owoców w tej fazie jest temperatura -4 stopnie Celsjusza. Wtedy uszkodzenia mogą sięgnąć nawet 80-90%.
Bardzo niskie temperatury z piątku na sobotę i z soboty na niedzielę odnotowywane były praktycznie we wszystkich owocowych zagłębiach w Polsce, od Lubelszczyzny, przez Mazowsze aż po Ziemię Kielecką. Nie lepiej było także w woj. łódzkim, gdzie na terenie województwa temperatura spadła poniżej -5 stopni, w woj. kujawsko-pomorskim, i w części Wielkopolski. Z drugiej strony - naprawdę niska temperatura była często stosunkowo krótkotrwała, więc częśc sadowników ma nadzieję, że uszkodzenia nie będą aż tak ogromne.
Chłód nie oszczędził także tradycyjnych upraw polowych. Z pierwszych informacji, jakie otrzymujemy od rolników wynika, że ucierpiały najbardziej zboża jare. Sytuacji nie ułatwia także katastrofalna susza.
Wiele wskazuje na to, że były to dwie noce decydujące o poziomie zbiorów owoców w tym roku.
0 komentarze