W ministerstwie dyskutują, jak przewozić ukraińskie zboże
Okazuje się, że Jan Krzysztof Ardanowski ma rację, mówiąc o tym, że nie mamy odpowiedniego taboru, by przewozić zboże. Wczoraj w ministerstwie rolnictwa dyskutowano właśnie o tym...
W Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi odbyło się pierwsze posiedzenie Międzyresortowego Zespołu do spraw Transportu Produktów Rolnych i Spożywczych z Ukrainy.
– Ważne jest udrożnienie transportu kolejowego dla 15 składów pociągów na bazie wózków, które mają Ukraińcy, tak aby można było bezpośrednio przewozić, w ukraińskich wagonach, zboże do portu w Gdańsku – podkreślił wicepremier Kowalczyk i dodał, że do portu w Gdańsku jeździłyby także samochody.
Podczas spotkania omawiano możliwości urządzenia terminala zbożowego o powierzchni magazynowej na ok. 100 tys. ton. Pozwoliłoby to na prowadzenie na dużą skalę eksportu zboża zarówno ukraińskiego, jak i polskiego.
– Zboże jest newralgicznym produktem w przeciwdziałaniu wizji głodu w Afryce i krajach arabskich. Jesteśmy zobowiązani pomóc Ukrainie w eksporcie. W tym celu musimy rozpatrywać różne rozwiązania i szukać nowych możliwości – podkreślił wicepremier Kowalczyk.
źródło: ministerstwo rolnictwa
1 komentarze
Żywiący naród polski , rolnik , potrzebuje do pracy ciągniki, pługi, siewniki , kombajny, przyczepy i inne sprzęty. Potrzebuje też gotówki na to aby zakupić nawozy, środki ochrony roślin czy paliwo. Ci którzy nikogo nie żywią, politycy, potrzebują kilku garniturów , krawat, siano w głowie i lepkie ręce. Rację ma Michał Kołodziejczak mówiąc o nich "ekonomiczni idioci". Bo jak można nazwać kogoś kto składa obietnice bez pokrycia. Jak można nazwać kogoś kto nie potrafi skalkulować skutków swoich obietnic. To gremium ze zdjęcia po fakcie zastanawia się jak wybrnąć z wcześniej złożonych Ukraińcom obietnic. Polityczny silnik zatarł się i bez oleju nie pojedzie. Siano w głowie oleju nie zastąpi.