Polskie ziemniaki jadą na Ukrainę, bo są tanie

Taką informację podał wczoraj portal EastFruit.com. Poinformowano, że średni wzrost powierzchni uprawy ziemniaków w tym roku wynosi około 20%. Stało się tak głównie dzięki indywidualnym dużym i średnim gospodarstwom, które zwiększyły produkcję po wysokich cenach w zeszłym sezonie.

Wraz ze wzrostem powierzchni uprawy rolnicy odnotowują obecnie lepsze plony w porównaniu z ubiegłym rokiem, ale większość gospodarstw nie zakończyła jeszcze zbiorów: wykopano tylko połowę powierzchni, więc ostateczne szacunki są przedwczesne.

Wszystkich chcących sprzedać lub kupić ziemniaka zapraszamy do dodania ogłoszenia w naszej Giełdzie Ziemniaków – TUTAJ>>>KLIK         

- Niektórzy producenci już powołują się na wzrost nawet o 30% w porównaniu z rokiem ubiegłym, co oznacza, że ​​w tym roku zbiory są dobre – lepsze niż w zeszłym roku, ale jest za wcześnie, aby to jednoznacznie stwierdzić. Zbiory są jednak dobre nie tylko na Ukrainie, ale także w Europie. To powoduje nadwyżkę na rynku i presję na cenę – powiedziała Olga Samoyliczenko, dyrektor wykonawcza Ukraińskiego Stowarzyszenia Producentów Ziemniaków (UAPP).

\Na dzień 12 września ceny ziemniaków na rynkach hurtowych utrzymują się na stabilnym poziomie. W szczególności na lwowskim targu Szuwar kosztują 12,5 UAH/kg, a na kijowskim targu Stolichny – od 12 do 15 UAH/kg. Przed rokiem ceny oscylowały na podobnym poziomie. Jak poinformował portal, obecnie cena jest najniższa, ponieważ wielu rolników jest zmuszonych sprzedać plony zaraz po przekopaniu z powodu braku magazynów. Jednocześnie, wraz z zakończeniem zbiorów i nadejściem chłodów, cena może wzrosnąć.

- Mamy już informacje, że pierwsze ciężarówki z polskimi ziemniakami przekraczają granicę. Ich cena eksportowa wynosi około 6 UAH/kg, czyli jest niższa niż ukraińska, więc produkty mogą być konkurencyjne nawet biorąc pod uwagę logistykę” – powiedziała Samojliczenko.

Ponadto produkcja ziemniaków w kraju pozostaje wrażliwa na warunki pogodowe z powodu braku systemów nawadniających. Podczas gdy w niektórych krajach europejskich ziemniaki są podlewane nawet po deszczu, na Ukrainie występują problemy z zaopatrzeniem w wodę. Nawet stabilne nawadnianie na obszarach nad dużymi rzekami, takimi jak Dniepr, wiąże się z kosztami energii elektrycznej lub dużą liczbą osób chcących nawadniać ziemię jednym kanałem.

Innym czynnikiem jest uzależnienie od importowanego materiału siewnego. W 2024 roku około 50% sadzeniaków importowano z Niemiec, prawie 35% z Holandii, a ponad 10% z Polski.

źródło: EastFruit.com