ASF: 500+ za martwego dzika?
Sejm uchwalił specustawę dotyczącą zwalczania afrykańskiego pomoru świń. Nowe przepisy wprowadzają zakaz blokowania polowań, odstrzał sanitarny dzikich zwierząt m.in. przez policjantów i żołnierzy.
W tym samym czasie Główny Lekarz Weterynarii poinformował o kolejnych przypadkach ASF na zachodzie Polski. Wszystkie nowe przypadki ASF w zachodniej części kraju stwierdzono u padłych dzików.
Jak poinformował Główny Lekarz Weterynarii, do 20 grudnia 2019 r. potwierdzono wystąpienie 64 przypadków ASF u dzików w zachodniej części Polski, w tym stwierdzono:
- 57 przypadków w województwie lubuskim,
- 2 przypadki w województwie dolnośląskim,
- 5 przypadków w województwie wielkopolskim.
Wyniki dodatnie otrzymano dla prób pobranych od 102 sztuk padłych dzików.
Z nowych przypadków, najbliżej granicy z Niemcami, znaleziono padłego dzika w miejscowości Dobroszów Wielki w powiecie zielonogórskim, woj. lubuskim. Prawie wszystkie przypadki w zachodniej części polski stwierdzono u dzików padłych, a nie odstrzelonych.
Z tego powodu również na szybko przygotowano specustawę dotyczącą zwalczania ASF.
- Państwo nie może dalej tolerować braku odstrzału - podczas posiedzenia Sejmu mówił Jan Krzysztof Ardanowski, minister rolnictwa. - Jeżeli ktoś będzie występował przeciwko tej ustawie, musi wiedzieć, że działa na szkodę polskiego rolnictwa.
Sejm przyjął ustawę, ale... aby mogła wejść w życie musi być jeszcze przyjęta przez Senat i podpisana przez Prezydenta RP. To pierwsze wcale nie musi być proste, choć głosowanie w Sejmie pokazało, że w sprawie ASF opozycja jest podzielona.
Podczas sejmowej debaty nie zabrakło też dość radykalnych pomysłów.
- Nieważne, czy to jest locha, czy pozostałe. Należy płacić 500 zł za odstrzał i 500 zł osobom, które znajdą bądź wskażą zwłoki martwego dzika - proponował Stefan Krajewski, poseł z PSL-Kukiz'15.
Tylko, czy na takie działania nie jest już zbyt późno?
Tymczasem Niemcy próbują się odgrodzić od Polski płotem. W ciągu kilku dni wzdłuż Nysy Łużyckiej i Odry zostaną ustawione przenośne ogrodzenia elektryczne o łącznej długości 120 km. Marna satysfakcję mogą czuć hodowcy trzody z województwa lubelskiego, którzy trzy lata temu postulowali takie rozwiązanie na naszej wschodniej granicy. Niestety, wtedy ASF było obecne tylko na Podlasiu, a hodowcy z Lubelszczyzny zostali wyśmiani.
0 komentarze