ASF: obrona trzody czy dzików?

Ani jedni, ani drudzy nie przebierają w słowach, jednak nie o to chodzi, aby się kłócić tak naprawdę trzeba znaleźć złoty środek i zastanowić się, czy zostawiając wszystko ,,jak jest'' rzeczywiście uda się uratować dziki. Zamiast obrzucania się obraźliwymi słowami potrzebna jest merytoryczna dyskusja i zastanowienie się, co jest ważniejsze i... czy jest to realne?

- Wirus może zaatakować stada świń w Wielkopolsce już za sześć miesięcy - mówi Aleksander Dargiewicz, prezes Krajowego Związku Pracodawców Producentów Trzody Chlewnej. - Dlatego powinniśmy wziąć sobie do serca zalecenia EFSA, które mówią o jednoczesnym wprowadzaniu zasad bioasekuracji, utylizacji padłych dzików i redukcji populacji dzików. Niezbędne jest również kształtowanie świadomości społecznej. W przestrzeni publicznej pojawiają się bowiem skrajne informacje, które dezinformują i niepotrzebnie nastawiają jedne grupy społeczne przeciwko drugim.

Ekolodzy nawołują do poszanowania dobrostanu dzików, czy jednak nie jest tak, że jeśli dziki nie będą odstrzelone, to i tak wcześniej czy później wymrą z powodu choroby? Z drugiej strony brakuje wiedzy u mieszkańców miast, którzy uważają, że problem ich nie dotyczy. Zimą zagrożenie z ich strony jest mniejsze, bo wirus słabo się rozprzestrzenia, ale w ciepłe dni mogą przenieść wirusa na podeszwach własnych butów z lasu, gdzie bytują chore dziki do pobliskich gospodarstw, które odwiedzane są na przykład latem w celach turystycznych. Dokładnie o tym mówi Aleksander Dargiewicz.

- Istota sporu pomiędzy rolnikami a ekologami, polega na tym, że pierwsi chcą masowego odstrzału dzików, a drudzy zabezpieczenia gospodarstw przed wyniknięciem wirusa do stad świń - wyjaśnia prezes KZP-PTCh. - Tymczasem jedni i drudzy mają trochę racji, gdyż oba elementy walki z wirusem powinny być wprowadzone równolegle. Z jednej strony nie można zwalczać wirusa opierając się wyłącznie na redukcji populacji dzików. Przy braku zabezpieczenia epizootycznego gospodarstw nawet niewielka gęstość populacji dzików będzie groźna dla stad świń. Z drugiej, utrzymywanie dużego zagęszczenia dzików spowoduje masowe upadki dzików potęgując presję wirusa w środowisku.

Ważnym elementem walki z ASF jest zbieranie i utylizacja padłych dzików.

- Truchło jest rezerwuarem wirusa, który w tkankach pozostaje aktywny przez wiele miesięcy - przypomina prezes Dargiewicz. - Dlatego im szybciej padłe dziki zostaną zutylizowane tym presja wirusa w środowisku będzie mniejsza. Ekolodzy, którzy lubią spacerować po lesie, mogliby włączyć się w wyszukiwanie padłych dzików, przez co uratowaliby przed zakażeniem i śmiercią w cierpieniach tysiące dzików, a także setki tysięcy świń przed utylizacją. Dlatego powinniśmy wziąć sobie do serca zalecenia EFSA, które mówią o jednoczesnym wprowadzaniu zasad bioasekuracji, utylizacji padłych dzików i redukcji populacji dzików. Niezbędne jest również kształtowanie świadomości społecznej. W przestrzeni publicznej pojawiają się bowiem skrajne informacje, które dezinformują i niepotrzebnie nastawiają jedne grupy społeczne przeciwko drugim.

Problem polega na tym, że w sporze co ważniejsze: dziki czy stada trzody osoby stojące po dwóch stronach barykady nie próbują się dogadać, a jedynie wykrzykują swoje racje. Jednak trudno nie zdawać sobie sprawy z tego, że jeśli do porozumienia nie dojdzie, to nie będzie w Polsce ani dzików, ani hodowli trzody chlewnej.

Czy jednak merytoryczna rozmowa prowadząca do porozumienia w tej sprawie jest u nas możliwa?