Nowe Techniki Genomowe są szansą, ale dla kogo?
Jeszcze w 2018 roku w Unii Europejskiej uznawano Nowe Techniki Genomowe (NTG) jako GMO. To powodowało, że polska nauka i hodowla nie interesowała się tym tematem. Jednak prawo się zmieniło i teraz NTG są określane jako szansa: szansa na większe plony, łatwiejszą uprawę czy wydajniejszą hodowlę odmian. Marek Luty, Przewodniczący Sekcji Zbóż i Roślin Strączkowych Polskiej Izby Nasiennej, podczas konferencji poświęconej NTG zwrócił uwagę na szanse i na zagrożenia związane z wprowadzeniem Nowych Technik Genomowych.
Konferencja Naukowa - Nowe Techniki Genomowe - Innowacje w hodowli roślin, trwała ponad cztery godziny. Poruszono wiele wątków, które w swojej prezentacji dobrze zsumował Marek Luty, wieloletni dyrektor Hodowli Roślin Strzelce, który zwrócił uwagę, że hodowla roślin to jest postęp biologiczny, czyli największy czynnik plonotwórczy dostępny w obecnych czasach.
- Ani agrotechnika, ani chemizacja nie daje takiej zwyżki plonów, jaką dają nowe odmiany - mówił Marek Luty. - Postęp biologiczny obecnie odpowiada za coroczny przyrost plonu o 1,16%. To daje 10% w ciągu 10 lat.
Wymagania rolników związane z postępem biologicznym to oczywiście pewności plonu i jakości, łatwość produkcji i zbytu. Rynek z kolei wymaga niezawodnej jakości, stałości dostaw, łatwości przerobu i opłacalności.
- Rolnik ma wyprodukować dużo jak najmniejszym kosztem, żeby przetwórcy mogli kupić surowiec na takim poziomie cenowym, żeby mogli wygenerować dla siebie oczekiwane marże - mówił dyrektor Luty.
Hodowla nowych odmian jest długa i kosztowna. Koszt wyhodowania jednak odmiany pszenicy w Hodowli Roślin Strzelce to około 2 milionów złotych.
Są jednak już narzędzia stosowane szeroko na całym świecie.
- Selekcja genomowa może skrócić cykl hodowlany poprzez ograniczenie sezonów doświadczeń. Ogranicza liczbę i zakres atestacji dla cech jakościowych, zimotrwałości i innych cech złożonych- mówił dyrektor Luty. - Hodowla wspomagana markerami bardzo ułatwia poznanie podłoża genetycznego dziedziczonej cechy i dobór komponentów do krzyżowań, bo jesteśmy w stanie stwierdzić markerem, czy pożądana cecha została odziedziczona.
Zdaniem dyrektora Lutego, Nowe Techniki Genomowe są bardzo interesującym rozwiązaniem, oferują skrócenie procesu hodowli i zwiększenie efektywności selekcji przy zmniejszeniu prawdopodobieństwa uzyskania niepożądanych cech. Co ważne: uzyskanie takich modyfikacji w naturze lub w drodze tradycyjnej hodowli nie zawsze jest możliwe. Głównym zadaniem NTG jest zmiana genomu - tworzone są cechy, których uzyskanie metodami tradycyjnymi byłoby bardzo trudne i długotrwałe.
- To daje znacznie większą przewidywalność efektów, krótszy czas i szybszy zwrot z inwestycji - wyjaśniał Marek Luty. - Polskie firmy hodowlane są na etapie rozpoczęcia prac badawczych do hodowli roślin NTG. Zagraniczne firmy hodowlane mają już pierwsze próby zdrożeń technologii. Duże zagraniczne firmy hodowlane są już bliskie fazy wdrożenia, a najbardziej zaawansowane są zagraniczne koncerny hodowlane.
Dlaczego polskie hodowle do tej pory się tym nie zajmowały? Jak podał dyrektor Luty, nie było perspektywa sprzedaży odmian NTG, gdyż jeszcze w 2018 roku w Unii Europejskiej Nowe Techniki Genomowe uznawane były jako GMO. - Teraz roślina NTG kategorii 1 jest uznawana za równoważną rośliną konwencjonalnym, ale NTG kategorii 2 nadal jest traktowana jako GMO.
- Koszt jednej pożądanej cechy w jednym gatunku to suma około 1 miliona euro - dodaje dyrektor Luty. - Cały budżet Hodowli Roślin Strzelce to jest 3,3 miliona euro. Jeśli mamy wydać milion euro na jedną cechę w jednym gatunku nie wiedząc, czy możemy ten produkt wprowadzić na rynek to... nas na to po prostu nie stać. To są te hamulce, które nas powstrzymywały.
Niezwykle ważna jest także sprawa patentów. Przy dużych inwestycjach koncernów hodowlanych oczekiwany jest zwrot z tych inwestycji. Koncerny wprowadzą nowe cechy, ale chcą mieć zabezpieczony monopol na daną cechę, żeby móc to monetyzować.
Na czym polega przywilej hodowcy? Jeśli są na rynku dostępne dwie super odmiany, to każdy hodowca może je skrzyżować, żeby uzyskać coś jeszcze lepszego. Zdaniem Marka Lutego, to jest motor postępu biologicznego. Krzyżują wszyscy po to, by w wyścigu o plon być na jak najlepszej pozycji. Patent nie przewiduje żadnego odstępstwa.
- Jeśli to się zamknie, to zamknie się konkurencja i to wcale nie przyspieszy postępu biologicznego. Wręcz przeciwnie, to może zahamować postęp zwłaszcza w ,,niedużych'' gatunkach - wyjaśnia dyrektor HR Strzelce. - Hodowla globalna jest ważna, ale hodowla regionalna też ma znaczenie. Patenty mogą wprowadzić bariery prawne, zlikwidować konkurencję wprowadzając zaporowe opłaty licencyjne. Zagrożeń jest mnóstwo.
Zdaniem dyrektora Marka Lutego NTG to potężne, ciekawe narządzie, o bardzo dużym potencjale. Ale wprowadzenie NTG może skutkować ograniczeniem konkurencyjności, monopolizacją rynku i ograniczeniem praw rolników i hodowców.
- Jeśli pójdziemy nierozsądnie i nie obwarujemy tego zabezpieczeniami utracimy konkurencyjność - mówił Marek Luty. - Jeśli teraz prawo będzie wprowadzone złe to już tego nie zmienimy, bo prawo nie działa wstecz. Jeśli mamy otworzyć tą furtkę to zróbmy to z głową. Nie możemy uczynić z patentów narzędzia eliminacji konkurencji. Nie jest w polskim interesie, aby wykończyć polskie rolnictwo i polską hodowlę ograniczając dostęp do materiału siewnego.
0 komentarze