Od 30 września mięso z flagą kraju pochodzenia
W środę wchodzą w życie przepisy nakazujące oznaczanie mięsa flagą kraju pochodzenia, podobnie jak ma to miejsce w przypadku ziemniaków. Nie zdziwmy się więc, gdy w sklepach zobaczymy oflagowany schab lub wołowinę.
Obowiązek dodatkowego oznaczania świeżego mięsa – zarówno schłodzonego, jak i zamrożonego – nakłada rozporządzenie Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi z czerwca tego roku. Grafika z flagą musi być umieszczana na wywieszce umieszczonej na widocznym miejsc, towarzyszącej bezpośrednio prezentacji mięsa.
Jest jednak kilka wątpliwości. Pierwsza to tak zwany chów nakładczy. Czy przywiezione z zagranicy prosięta karmione zagraniczną paszą i oprzątane przez polskich hodowców to mięso z Polski czy wręcz przeciwnie?
Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi liczy na patriotyzm konsumencki - flaga ma ułatwić konsumentom zorientowanie się, z jakiego źródła kupują mięso, czy z Polski, czy z zagranicy. Polska żywność zawsze uchodziła za smaczną. Czy jednak mimo oflagowania konsumenci wybiorą polskie mięso, czy - tak jak w tej chwili - wybór będzie zależał przede wszystkim od ceny.
Niewątpliwie jest to inicjatywa cenna o tyle, że - przy uczciwym oznakowaniu przez sprzedawców - przynajmniej dowiemy się, skąd przyjeżdża mięso do Polski. Niestety, oflagowanie dotyczyć będzie tylko mięsa surowego.
Tymczasem Kujawsko - Pomorska Izba Rolnicza wystąpiła do ministerstwa rolnictwa o informację ile mięsa z zagranicy przywożone jest do Polski. Otrzymała informację dotyczącą województwa kujawsko-pomorskiego. Okazało się, że w ciągu tylko jednego kwartału (od 1 kwietnia do 30 czerwca 2020 roku) tylko zakładów mięsnych w woj. kujawsko-pomorskim przyjechało 9736 t mięsa z Niemiec, Belgii, Hiszpanii, Danii, Holandii, Belgii, Francji, a nawet z Węgier.
Średnio konsument w Polsce zjada rocznie ok. 40 kilogramów wieprzowiny, około 30 kilogramów drobiu i 2–3 kg wołowiny.
0 komentarze