Rolnik ma produkować, sprzedawać, kontrolować i..?
Czy w sklepach w uczciwy sposób oznaczany jest kraj pochodzenia owoców i warzyw? Okazuje się, ze jest z tym różnie. Przekonują się o tym... sami rolnicy.
AgroUnia Wielkopolska w ubiegłym tygodniu zawiadomiła policję o możliwości popełnienia przestępstwa przez jeden z kaliskich sklepów. Ziemniaki sprzedawane jako polskie miały pochodzić z Niemiec.
Także samorząd rolniczy zwraca uwagę na fakt, że konieczne jest właściwe oznaczanie kraju pochodzenia warzyw i owoców. Choć z badań rynkowych wynika, że polski konsument nadal najchętniej kupuje towary najtańsze, to jednak jeśli różnica w cenie między polskim i zagranicznym produktem jest niewielka, często zdecyduje się na droższy - polski.
Wielu konsumentów nie sprawdza kraju pochodzenia takich towarów jak warzywa i owoce, bo wydaje im się pewne, że ziemniaki czy kapusta w sklepach zawsze są z Polski, a tymczasem coraz częściej nie są...
Zdarzają się sklepy, które bardzo dokładnie oznaczają kraj pochodzenia produktów rolniczych. Problem jednak polega na tym, że jeśli są odstępstwa to... chyba jednak nie rolnicy powinni zajmować się kontrolą.
Bo jeśli tak, to rolnicy powinni także prowadzić w miastach także akcje informujące jak rozpoznać polskie warzywa, gdzie szukać oznaczeń, co czytać na etykietach, dlaczego najważniejsze sprawy są napisane drobnym druczkiem...
Taka akcja uświadamiająca konsumentów na pewno bardzo by się przydała, ale na pewno to nie rolnicy powinni ją prowadzić.
Na razie w Polsce, na podstawie unijnych przepisów krajem pochodzenia powinny być oznakowane między innymi świeże owoce i warzywa, wołowina i cielęcina, ryby i owoce morza, miód, wino, oliwa z oliwek, jaja, surowe, pakowana wieprzowina, mięso kozie, baranina i drób. Znakowanie produktów informacją „Produkt Polski” jest dobrowolne. Można w nich użyć do 25 proc. składników importowanych, jeśli są to surowce nie produkowane w Polsce (np. rodzynki).
W minionym sezonie przekonaliśmy się, że opłacało się przepakowywać zagraniczne niesmaczne truskawki i sprzedawać jako polskie, osiągając większy zysk. Jeśłi udało się to z truskawkami, to... pokusa jest duża! Zwłaszcza, że kary za taką działalność są niewielkie.
0 komentarze